W tej sytuacji adwokaci zapowiadają lawinę indywidualnych pozwów cywilnych - przeciwko Targom i Skarbowi Państwa. Roszczenia grupy poszkodowanych, których reprezentuje mec. Adam Car z Sopotu, sięgają ok. 15-20 mln zł. W październiku przed katowickim sądem rejonowym odbyła się pierwsza rozprawa, związana ze złożonym w styczniu tego roku tzw. zawezwaniem do próby ugodowej. Dotyczyła jedynie próby ugody ze Skarbem Państwa, bo MTK nie zostały prawidłowo powiadomione o rozprawie. Sprawą ugody z MTK sąd zajął się w czwartek. Prezes MTK Piotr Kubica przekonywał, że jego spółki nie stać na wypłatę takich odszkodowań, jakich domagają się poszkodowani. "Nie mogliśmy uznać tych żądań chociażby dlatego, że zostały bardzo ogólnie przedstawione. Każda sprawa powinna być rozpatrywana oddzielnie, bo tragedia tragedii nie jest równa" - powiedział. Prezes oświadczył, że jego spółka nie uchyla się od wypłaty odszkodowań, ale musi je dostosować do realnych możliwości MTK. Także przedstawiciele reprezentującej Skarb Państwa Prokuratorii Generalnej nie widzą możliwości ugody z poszkodowanymi. Przed miesiącem przed sądem kwestionowali zarówno samą zasadność roszczeń pod swoim adresem, jak i ich wysokość. Poszkodowani kierują swoje roszczenia nie tylko do spółki MTK, ale także do SP, podkreślając, że jest on samoistnym posiadaczem terenu, na którym stała hala (MTK są tylko dzierżawcą terenu). Wskazują ponadto na zaniedbania władzy publicznej w zakresie nadzoru budowlanego, które - co w części potwierdziła również prokuratura - przyczyniły się do katastrofy. W ub. roku zapadł pierwszy prawomocny wyrok, w którym najpierw chorzowski, a później katowicki sąd zdecydował, że 8 tys. zł odszkodowania jednemu z rannych w katastrofie powinna wypłacić nie spółka MTK, ale właśnie Skarb Państwa. Sąd uznał, że MTK mogą odpowiadać jedynie "na zasadzie winy", a w tym konkretnie procesie nie została ona wykazana. Natomiast odpowiedzialność Skarbu Państwa jako właściciela oparta jest "na zasadzie ryzyka". Wyrok w tamtym procesie jest jednym z argumentów reprezentantów innych pokrzywdzonych, którzy uważają, że w tej sytuacji, by uniknąć lawiny indywidualnych pozwów, Skarb Państwa powinien porozumieć się z poszkodowanymi. Ten nie znajduje jednak do tego podstaw. W opinii mec. Cara, 15-20 mln zł, których domagają się od MTK i Skarbu Państwa reprezentowani przez niego poszkodowani, to realna kwota, jaką powinni oni otrzymać. Łączna kwota wyjściowa, jakiej mogą zażądać w procesach indywidualnych, może być nawet trzykrotnie wyższa. W sprawach, które już znalazły rozstrzygnięcie przed sądami, kwoty odszkodowań są zróżnicowane. Np. w jednym z procesów, prowadzonych przez mec. Cara, wdowie po ofierze katastrofy przyznano 120 tys. zł, a synowi 150 tys. zł. Kancelaria z Sopotu reprezentuje rodziny śmiertelnych ofiar katastrofy, a także osoby, które zostały ranne oraz tych, którzy w wyniku zawalenia się hali ponieśli straty materialne. Wśród jej klientów, we współpracy z niemieckimi kancelariami, są również zagraniczne ofiary tragedii. W styczniu tego roku zawezwania do próby ugodowej ze Skarbem Państwa i MTK złożyły także inne kancelarie oraz katowickie stowarzyszenie "Wokanda", reprezentujące w sumie ponad 250 osób. Katowicka kancelaria Piotra Misiewicza złożyła 50 indywidualnych wniosków o ugodę do sądu w Chorzowie i 50 wniosków do sądu w Katowicach. Niezależnie od wezwań do ugody, do katowickich sądów wpłynęło kilkadziesiąt spraw o odszkodowania. Część została zakończona, część nadal się toczy. Łączna kwota żądań wyniosła kilkanaście milionów zł. Sądy zwykle przychylały się do roszczeń, choć zasądzały odszkodowania, zadośćuczynienia i renty w niższej kwocie niż domagali się poszkodowani - od kilku do 250 tys. zł. Przed katowickim sądem okręgowym trwa proces karny w sprawie katastrofy hali MTK. O przyczynienie się do tragedii prokuratura oskarżyła 12 osób, m.in. b. szefów spółki MTK, projektantów hali i szefów firmy, która była generalnym wykonawcą obiektu. Z ustaleń śledztwa wynika, że na tragedię złożyły się błędy i zaniechania w fazie projektowania i budowy hali, a także jej użytkowania i nadzoru nad budynkiem. Według prokuratury w dniu katastrofy w pawilonie było 1329 osób, wszystkie one mają status pokrzywdzonych. W chwili gdy runął dach, wewnątrz było około tysiąca osób. Spośród ponad 140 rannych 26 osób doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.