"Uczestnicy marszu nacjonalistów w Warszawie rzucają petardy na terytorium rosyjskiej ambasady" - przytoczyło MSZ Rosji fragment depeszy agencji ITAR-TASS ze stolicy Polski. Resort spraw zagranicznych FR skierował swój wpis do MSZ RP i szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego. Sikorski na twitterze napisał o burdach: "Nacjonalistyczna bandyterka naruszająca nietykalność ambasad przynosi nam wstyd przed światem. To przestępstwo i obciach, a nie patriotyzm". Wcześniej rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski przekazał na twitterze wyrazy ubolewania w związku z burdami przed ambasadą. "Nie ma usprawiedliwienia dla chuligaństwa. Potępiamy łamanie Konwencji Wiedeńskiej" - dodał rzecznik resortu. Gdy "<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-marsz-niepodleglosci,gsbi,1466" title="Marsz Niepodległości" target="_blank">Marsz Niepodległości</a>" przechodził ulicą Spacerową, na tyłach ambasady FR stanęła w ogniu budka policji ochraniającej budynek. Na teren ambasady rzucano petardy i race. Kilku uczestników marszu próbowało wspiąć się na ogrodzenie ambasady. Podpalono też stertę śmieci na podwórku kamienicy obok. Niektóre media w Rosji - m.in. agencja ITAR-TASS i telewizja NTV - oceniły już wydarzenia w Warszawie jako "atak" na rosyjską placówkę dyplomatyczną.