Jak zaznaczono, utworzenie funduszu nagród - w wysokości 3 proc. wartości środków przeznaczonych na wynagrodzenia w danym roku budżetowym - wynika z obowiązku ustawowego, a zasady ich przyznawania dyplomatom przebywającym na placówkach zagranicznych reguluje zarządzenie dyrektora generalnego służby zagranicznej wydane w 2009 r. Według informacji podanych we wtorek przez portal Gazeta.pl, MSZ miał w ubiegłym roku wydać na nagrody dla ambasadorów "niemal milion złotych". "Rekordziści dostali po ponad 50 tys. zł. Ambasador w Londynie Arkady Rzegocki - 52 250 zł. Ambasador w Waszyngtonie Piotr Wilczek - 50 200 zł. A Andrzej Przyłębski z Berlina, prywatnie mąż Julii Przyłębskiej - 28 530 zł" - napisał portal. Artykułowi towarzyszy grafika z listą 49 szefów polskich placówek za granicą, którzy mieli otrzymać nagrody w wysokości od niecałych 2,5 do ponad 50 tys. zł. Według opublikowanych przez portal informacji wśród najhojniej nagradzanych szefów placówek znaleźli się także m.in. ambasadorowie RP: w Bratysławie Leszek Soczewica (40 tys. 560 zł), w Kijowie Jan Piekło (37 tys. 500 zł), w Bukareszcie Marcin Wilczek (32 tys. 750 zł), w Tbilisi Mariusz Maszkiewicz (31 tys. 500 zł) oraz w Kopenhadze Henryka Mościcka-Dendys (31 tys. 340 zł). Komentując te doniesienia MSZ w oświadczeniu poinformowało, że w ub.r. w resorcie wydatkowano "na nagrody dla 3.512 pracowników (na 4707 zatrudnionych) kwotę 29.440.273,03 złotych brutto". Podkreślono, że utworzenie funduszu nagród "jest obowiązkiem ustawowym", wynikającym z ustawy o służbie cywilnej. Jak dodał resort, tworzy go 3 proc. środków przeznaczonych na wynagrodzenia w danym roku budżetowym. W oświadczeniu wskazano ponadto, że zasady przyznawania nagród dla dyplomatów przebywających na placówkach "reguluje zarządzenie nr 2 dyrektora generalnego służby zagranicznej z dnia 23 kwietnia 2009 r. "w sprawie przyznawania nagród dla członków służby zagranicznej oraz osób nie wchodzących w skład służby zagranicznej zatrudnionych w placówkach zagranicznych". Zgodnie z zarządzeniem - jak podaje MSZ - przyznaje się w resorcie trzy rodzaje nagród: kwartalne, roczne i specjalne. "Nagrodę kwartalną może przyznać kierownikowi placówki zagranicznej właściwy wiceminister, po zasięgnięciu opinii dyrektora komórki organizacyjnej MSZ nadzorującej działalność podstawową placówki zagranicznej. Decyzje o przyznaniu nagród rocznych podejmuje dyrektor generalny służby zagranicznej w uzgodnieniu z ministrem spraw zagranicznych. Nagrody specjalne mogą być przyznawane przez ministra spraw zagranicznych" - wyjaśniło ministerstwo. Zaznaczono, że nagrody kwartalne "nie są stałym dodatkiem do wynagrodzenia". Przyznawane są - jak zapewnił MSZ - "za szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej, wynikające zwłaszcza z wykonywania pracy uznanej przez pracodawcę za wymagającą szczególnego zaangażowania" oraz jako forma "uznania dla działań pracownika, mających istotne znaczenie dla funkcjonowania służby zagranicznej lub realizacji polityki zagranicznej, a wynikających w szczególności z wykonywania dodatkowych obowiązków lub uczestnictwa w realizacji prac nie wynikających z zakresu obowiązków na zajmowanym stanowisku". "Warto jednocześnie przypomnieć, że zgodnie z art. 32 ustawy o służbie zagranicznej, jeżeli wymagają tego potrzeby służby zagranicznej, członek służby zagranicznej wykonuje pracę poza normalnymi godzinami pracy, a w wyjątkowych przypadkach także w niedzielę i święta, bez prawa do oddzielnego wynagrodzenia i prawa do czasu wolnego w zamian za czas przepracowany" - czytamy w oświadczeniu resortu dyplomacji. W grudniu ub.r. w odpowiedzi na interpelację PO ws. nagród przyznanych członkom Rady Ministrów wiceszef kancelarii premiera Paweł Szrot przedstawił tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 r. Według tabeli nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów - od 65 tys. zł do ponad 80 tys. zł rocznie; 12 ministrów w KPRM od blisko 37 tys. do prawie 60 tys. zł rocznie oraz ówczesna premier Beata Szydło (65 100 zł). Informacja o przyznanych nagrodach wywołała oburzenie opozycji, która wielokrotnie apelowała do rządzących o ich zwrot. Politycy PO w kilku miastach zorganizowali też "konwój wstydu" - kolumnę aut, które ciągnęły na przyczepach plakaty z wizerunkami polityków PiS i kwotami przyznanych im nagród. Na początku marca premier Morawiecki zapowiedział likwidację wszelkich nagród, premii dla ministrów i wiceministrów. Z kolei na początku kwietnia prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował, że nagrody - które premier Beata Szydło przyznała ministrom konstytucyjnym oraz sekretarzom stanu, którzy są politykami - do połowy maja przekazane zostaną do Caritas na cele społeczne.