Bosacki powiedział na wtorkowym briefingu prasowym, że MSZ ocenia sytuację w Egipcie jako groźną i apeluje do wszystkich stron konfliktu w Egipcie o powstrzymanie się od gwałtownych działań i od użycia siły. - Jeśli chodzi o sytuację obywateli polskich, do tej pory nie mieliśmy jakichkolwiek doniesień, by cokolwiek im groziło, czy to pracownikom ambasady, czy to innym Polakom, którzy przebywają w dużych miastach, w Kairze, czy to turystom w ośrodkach nad Morzem Czerwonym - powiedział rzecznik. Powtórzył przy tym apel, by Polacy nie opuszczali, "ani w grupach zorganizowanych, ani indywidualnie, ośrodków nad Morzem Czerwonym, gdzie jest bezpiecznie, ponieważ w głębi lądu niestety często bezpiecznie nie jest". - Zwłaszcza apelujemy, aby unikać dużych miast, w których jak wiemy, toczą się gwałtowne demonstracje - podkreślił Bosacki. W niedzielę na ulice największych miast Egiptu wyszły miliony Egipcjan z żądaniem dymisji prezydenta Mohammeda Mursiego w pierwszą rocznicę objęcia przez niego najwyższego urzędu w państwie. Organizatorzy protestów, którzy w niedzielę ogłosili pozbawienie Mursiego władzy przez naród, żądają, by ustąpił on do godziny 17 we wtorek, gdyż w przeciwnym razie zostaną wznowione demonstracje na wielką skalę. W poniedziałek siły zbrojne Egiptu wystąpiły z faktycznym ultimatum pod adresem Mursiego, żądając, by politycy w ciągu 48 godzin uzgodnili plan przezwyciężenia obecnego kryzysu. Urząd prezydenta odrzucił we wtorek nad ranem ultimatum armii. Podkreślono, że oświadczenie armii nie było konsultowane i zawiera elementy "mogące wywołać zamieszanie". Prezydent zamierza kontynuować swój własny plan zmierzający do pojednania narodowego.