Podczas briefingu przed resortem dyplomacji wiceszef MSZ przekazał informację dotyczące sytuacji w Afganistanie. - W tym momencie z Afganistanu wylatują dwie obywatelki Rzeczypospolitej. Mamy nadzieję, że w najbliższych godzinach znajdą się już w bezpiecznym miejscu, z którego będą mogły przyjechać do Polski - mówił. - Dzięki zabiegom dyplomatycznym, dzięki dobrej współpracy z naszymi sojusznikami dwie obywatelki są już na pokładzie samolotu - przekazał Przydacz. - Miejsca, które mogliśmy zaoferować, były trzy. Jedna osoba, jedna dziennikarka odmówiła wejścia na pokład samolotu z nieznanych mi przyczyn, natomiast w oczywisty sposób, kiedy wylądują tam także i polskie samoloty, będziemy starali się przekonać tę osobę do powrotu z tego niebezpiecznego w tym momencie miejsca - podkreślił. Apel do opozycji Przydacz powiedział, że z informacji resortu wynika, że niektórzy politycy próbują angażować się w tematykę ewakuowania Polaków i współpracowników Polski z Afganistanu. - To naprawdę jest bardzo trudny proces i wszelkiego rodzaju nieprawdziwe informacje, wszelkiego rodzaju nieścisłe i niespójne nie pomagają tej sprawie - zwrócił uwagę. - Mój apel do środowisk opozycyjnych: aby starać się koordynować jakiekolwiek działania czy informacje z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Jesteśmy otwarci na tę współpracę, jeśli są byli dyplomaci dziś zaangażowani politycznie chcący pomóc, to MSZ jest odpowiednim adresem do tejże aktywności - podkreślił Przydacz. Odnosząc się do podanej przez niego informacji o wylocie dwóch Polek z Afganistanu, z których jedna, jak dodał, leci wraz z mężem, stwierdził, że taka możliwość wynika z dobrej koordynacji i współpracy z państwami sojuszniczymi. - Nie chciałbym wchodzić w szczegóły detaliczne dotyczące tego przelotu, ale jest to także i wynik naszej poprzedniej dobrej współpracy przy akcji "LOT do domu" - powiedział. - Wiele państw oferuje swoje wsparcie właśnie w duchu dobrej pamięci o tamtej akcji, kiedy ściągaliśmy nie tylko swoich rodaków, ale wielu obywateli państw zaprzyjaźnionych z różnych zakątków świata. Dziś tam zasadzone ziarno procentuje. Możemy liczyć na przychylność w tej trudnej sytuacji - podkreślił wiceszef resortu dyplomacji. Czeski samolot z Kabulu Popołudniu czeski rząd poinformował, że z lotniska w Kabulu wystartował czeski samolot ewakuacyjny. Na pokładzie maszyny, która wieczorem wyląduje w Pradze jest 87 osób, w tym ambasador Czech w Afganistanie Jirzi Baloun, czescy żołnierze, afgańscy współpracownicy oraz dwóch Polaków. Premier Andrej Babisz potwierdził w rozmowie z czeskim radiem, że zorganizowanym przez czeskie wojsko lotem do Europy wraca również dwóch Polaków. Po międzylądowaniu na tankowanie w azerbejdżańskim Baku samolot ma późnym wieczorem wylądować na lotnisku wojskowym pod Pragą. Minister spraw zagranicznych Czech Jakub Kulhanek poinformował, że na pokładzie maszyny ewakuowane są również małe dzieci. Dodał, że z Kabulu zostali już wywiezieni wszyscy pracownicy czeskiej ambasady. W poniedziałek do Czech przyleciał pierwszy samolot z Kabulu, z 46 osobami na pokładzie. Sytuacja na lotnisku w Kabulu jest nadal bardzo skomplikowana; bezpieczne wywiezienie z Afganistanu wszystkich ewakuowanych wymagało od czeskich żołnierzy i dyplomatów wiele wysiłku - pisze agencja CTK. Kulhanek podziękował na Twitterze wojskowym i pracownikom dyplomatycznym, którym w "ekstremalnie trudnych warunkach" udało się sprowadzić do samolotu afgańskich współpracowników czeskiego rządu. Rzeczniczka czeskiego MSZ Eva Davidova przekazała, że wszyscy pasażerowie samolotu są zdrowi i nie zostali ranni podczas zamieszania na lotnisku w Kabulu.