Spacerkiem po wiekach W XIV wieku pojawiła się pierwsza informacja dotycząca nazwy miejscowości. Niemcy pisali ją Moschen. W 1309 lub 1310 r. przybyła tu rodzina nosząca nazwisko Mosce lub Moschin, lokując się w osadzie Łącznik (obecnie część wsi Moszna). Niby nic wielkiego, a jednak ich nazwisko utrwaliło się na wieki.[1] Niewielka miejscowość położona wśród lewobrzeżnych dopływów Odry (Białej i Osobłogi), na starym szlaku prowadzącym z Prudnika (niem. Neustadt in Oberschlesien) do Krapkowic (niem. Krappitz), do dzisiaj określana jest ich nazwiskiem. Próbuję sobie wyobrazić to miejsce w tamtych czasach. Gęste lasy, rozległe bagniska, wijący się trakt handlowy i mała miejscowość. Tak właśnie w XIV w. wyglądała Moszna i jej otoczenie. W następnych wiekach wieś rozrastała się, korzystając z dogodnego położenia. Przybywało mieszkańców, co nie znaczy, że w tym miejscu powstała średniowieczna metropolia. Moszna do dzisiaj pozostała małą miejscowością. Małą, ale urokliwą. I za to ją lubię. Zmieniali się natomiast właściciele wsi. W 1679 r. Moszna przeszła na własność rodu von Skall. To dość krótki epizod w historii Mosznej. Po śmierci Marii Ursuli von Skall (1723, z d. von Reisewitz) kolejnym właścicielem został jej kuzyn, Georg Wilhelm von Reisewitz[2], nadmarszałek dworu Fryderyka Wielkiego. Reisewitz to ród śląskich baronów (z nadania czeskiego w 1623 r. - cesarz Ferdynand III), a później hrabiów (z nadania saskiego w 1792 r. - elektor saski). Niektórzy sądzą, że jest odmianą herbu Leliwa.[3] Używali również nazwiska Kaderzin lub Reisewitz-Kaderzin. Byli także właścicielami zamku w Tworkowie (niem. Tworkau). W 1771 r. Reisewitzowie stracili Moszną (prawdopodobnie skutkiem wojny 7-letniej), którą na licytacji zakupił Heinrich Leopold von Seherr-Thoss (ok. 1738-1804; właściciel pobliskich dóbr i pałacu w Dobrej).[4] Kolejny potomek rodu - Karl Gotthard Sigismund von Seherr-Thoss sprzedał Moszną Heinrichowi von Erdmannsdorffowi, który w 1866 r. zbył pałac Franzowi Hubertowi von Tiele-Winckler. W czasach Reisewitza powstała najstarsza część pałacu (obecnie środkowa), później rozbudowana za rządów von Seherr-Thossów. Najbujniejszy rozwój Moszna przeżyła jako własność rodziny von Tiele-Winckler (od 1866 do 1945 r.). Właśnie wtedy stała się pałacem z bajki. Ale o tym za chwilę. Tunel templariuszy Gdy po II wojnie światowej w miejscowości prowadzono prace budowlane (rozbudowa kotłowni), odkryto ślady drewnianej palisady. Datowano ją na okres średniowiecza. To świadczy o tym, że właściciele Mosznej musieli wybudować w tym miejscu rodzaj grodu obronnego. Nie wiem, jak dalece sięgała owa palisada. Można domniemywać, że cała miejscowość była nią otoczona, co czyniło ją jeszcze ważniejszą na szlaku handlowym, nie zawsze bezpiecznym i spokojnym. Na pocz. XX w. w pałacowym ogrodzie odkryto fragmenty piwnic, a w latach 70. resztki ceglanego muru. Legenda głosi, że w średniowieczu Moszna była własnością zakonu templariuszy, a podziemny tunel łączył Moszną z zamkiem w Chrzelicach (niem. Schelitz), który podobno należał do tego zakonu. Hubert Gustaw von Tiele-Winckler - wizjoner To jeden z dwóch najważniejszych ludzi związanych z Moszną. Hubert urodził się 8.06.1823 r. niedaleko Reszla (niem. Rössel) w Prusach Wschodnich. Tak naprawdę nie był kimś wyjątkowym. Nic też nie zapowiadało jego wielkiej kariery. Był jednak "zabójczo" przystojny. I to wystarczyło. Pochodził z niezamożnej, kurlandzkiej rodziny szlacheckiej. Jako podporucznik służył w pruskiej armii i stacjonował na Górnym Śląsku. Przełomem w jego życiu było zawarcie związku małżeńskiego (1854 r.) z Valeską von Winckler, jedyną córką i spadkobierczynią ogromnego majątku Franza von Wincklera. Miesiąc po ślubie Hubert uzyskał prawo do noszenia nazwiska i legitymowania się herbem rodu swojej żony. Połączenie nazwisk i herbów von Tiele-Winckler nastąpiło wg nadania księcia von Mecklemburg-Schwerin z dnia 6.12.1854 r. Tym samym Hubert stał się szlachcicem z imponującym majątkiem, którym umiejętnie gospodarował. W latach 50. XIX w. wybudował neogotycki pałac w Miechowicach (niem. Miechowitz, obecnie dzielnica Bytomia), będący wówczas reprezentacyjną siedzibą tego rodu. W 1863 r. został właścicielem miejscowości Kujawy (niem. Kujau) koło Krapkowic - do dzisiaj stoi tam "jego" pałac. W 1866 r. zakupił Moszną. W 1889 r. założył Katowicką Spółkę Akcyjną dla Górnictwa i Hutnictwa, która przejęła wszystkie zakłady przemysłowe należące do Tiele-Wincklerów. W 1892 r. przekształcił swoje 33 dobra ziemskie w jeden wielki majorat. Valeska zmarła 18.03.1880 roku.[5] Trzy lata później Hubert ożenił się po raz drugi. Jego żoną została, słynąca z urody, hrabina Rose von der Schulenburg. Kolejny związek i kolejny awans społeczny, gdyż Rose pochodziła z rodziny arystokratycznej z Brandenburgii, sięgającej swoimi korzeniami XIII wieku. Hubert zmarł 2.09.1893 r. w Partenkirchen i został pochowany w Miechowicach. W 1907 r. jego szczątki przeniesiono do Mosznej (wraz ze szczątkami jego pierwszej żony Valeski). Oboje spoczęli obok grobu Rose (zmarła w 1930 r.).[6] Był pierwszym właścicielem tej miejscowości z rodu von Tiele-Winckler. Franz Hubert von Tiele-Winckler - filantrop Syn Huberta i Valeski. Urodzony 10.03.1857 r. w Miechowicach. Jego małżonką została Marka Jelka, z d. von Lepel (1857-1942). W latach 1886-1892 Franz Hubert piastował urząd starosty prudnickiego. W 1895 r. uzyskał drugi tytuł hrabiowski z rąk cesarza niemieckiego Wilhelma II i herb rodowy. Chcąc w pełni dorównać pruskiej arystokracji, postanowił wybudować nowy pałac w Mosznej (pierwotny spłonął w 1896 r.), przeznaczając na to ogromne sumy. To właśnie Franz Hubert przebudował Moszną w bajkowy pałac, który budzi moje skojarzenia z pałacem z czołówki disneyowskich filmów. Dlaczego? Wystarczy stanąć w pewnej odległości od pałacu, i z daleka podziwiać jego bryłę. Urokliwe wieżyczki wznoszące się ku niebu, przypominają bajkowe wieże z królewnami w środku. Niespotykana, asymetryczna bryła pałacu daleka jest od symetrii dorosłego świata. Rozległy park pełen tajemniczych miejsc i wysepek pobudza wyobraźnię, zwłaszcza dziecięcą, a kanały wodne przecinające parkowe oazy zieleni są dopełnieniem tego bajkowego świata. I znowu wzrok na pałac. Bajka, prawdziwa bajka, choć niektórzy nazywają ją kiczem. Disneyowskim bajkom też można to zarzucić. No i historia pałacu. Stworzona przez ludzi, którzy, jak w bajce, z ubogich stali się bogatymi. Teraz rozumiecie? Franz Hubert uchodził za wielkiego przemysłowca i filantropa. Dbał o byt materialny swoich zasłużonych pracowników; w tym celu stworzył fundusz pomocowy, na który przekazał 100 tys. marek, a ponadto 3 tys. przeznaczył dla weteranów wojennych. Doprowadził do Mosznej linię kolei żelaznej (maleńka stacyjka kolejowa stoi do dzisiaj) i sfinansował budowę: poczty, szpitala, szkoły i biur, a także spichlerzy i zabudowań mieszkalnych oraz gospodarczych w Mosznej i Zielinie. Dbał także o edukację pracowników, fundując im bibliotekę liczącą kilkaset tomów. W tych działaniach wspierała go hrabina Jelka, sprowadzając w 1908 r. do pobliskiej Zieliny (niem. Zellin) Siostry Elżbietanki, które podjęły się prowadzenia szkółki dla dzieci pracowników hrabiego i opiekowały się chorymi. Franz Hubert von Tiele-Winckler zmarł 14.12.1922 r. w Lucernie, gdzie przebywał na leczeniu. Jego zwłoki zostały przewiezione na cmentarz do Mosznej. Hrabina Jelka została pochowana poza Moszną. Ostatnim właścicielem pałacu w Mosznej i spadkobiercą wielkiej fortuny był Claus Hubert (Peter), najstarszy syn Franza Huberta i Jelki, urodzony 27.01.1892 roku. Nie był zainteresowany pomnażaniem majątku, a raczej jego trwonieniem. Zmarł bezpotomnie w 1938 r., choć był trzykrotnie żonaty. Pochowano go w Mosznej. Przed śmiercią Claus Hubert usynowił swojego kuzyna, którego syn odziedziczył majątek i tytuł hrabiowski. Günter von Tiele-Winckler (najstarszy przedstawiciel rodziny z linii Vollratsruhe) opuścił pałac w Mosznej wiosną 1945 r., uciekając przed Armią Czerwoną. Pierwotny pałac Był to piętrowy pałacyk wybudowany na planie prostokąta, posiadający wysunięte ryzality, w których umieszczono reprezentacyjne wejścia od strony głównego podjazdu oraz od ogrodu. Nie posiadał bocznych skrzydeł. Zapewne powstał w miejscu jakiegoś wcześniejszego założenia, o którym nic nie wiadomo. Oś środkowa pałacu została zaakcentowana wznoszącą się nad frontonem ryzalitu gloriettą, przykrytą barokowym hełmem. Prawdopodobnie taki kształt nadali mu poprzedni właściciele, czyli rodzina von Reisewitz, a później von Seherr-Toss. Była to duża budowla o wyraźnych cechach barokowych. Podjazd do drzwi ryzalitu ogrodowego łączył się poprzez ogrodowy salon z aleją lipową (lipy mają ponad 200 lat, a dęby ponad 300). Podobno od 1867 r. użytkowały go siostry zakonne, które w swojej kronice wykonały kilka jego rysunków. Inni piszą, że mieszkał w nim Franz, który dokonał jego przebudowy. Jest kilka zdjęć tego pałacu. To wszystko. Królestwo marzeń W nocy z 2 na 3 VI 1896 r.[7] wielki pożar strawił pałac. To stało się impulsem do jego całkowitej przebudowy. Inicjatorem prac był Franz Hubert, który zamierzał przenieść główną siedzibę swojego rodu z pałacu w Miechowicach do Mosznej. Możliwe, że projektodawcą nowego pałacu w Mosznej był niemiecki architekt Franz Schwechten.8 Odbudowano stary korpus zamku, który teraz znalazł się w środkowej części nowej budowli. Następnie powstało nowe skrzydło wschodnie (założone na planie litery "F"), i na tym zakończono pierwszy etap budowy (ok. 1900 r.). Później do nowego skrzydła dobudowano szklaną palmiarnię (od strony północnej) oraz urozmaicono je szeregiem asymetrycznych, kontrastujących ze sobą brył, na które składają się dwie walcowate wieże. Jedna ozdobiona głową niedźwiedzia, a druga - łbem dzika. Pomiędzy wieżami wybudowano ryzalit z dwoma okrągłymi wykuszami, który łączy się również z palmiarnią. Wzniesiono także ryzalit północny z neogotycką kaplicą, która ma odrębne wyjście do parku, oraz przylegającą do jego narożnika czworoboczną wieżą. Jednonawowa kaplica z miejscem na chór muzyczny i "pańską" emporą, wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Od strony północnej nowe skrzydło wyposażono w przepiękny, arkadowy krużganek oraz mnóstwo ryzalitów i wieżyczek. W ten sposób bryła pałacu nabrała kształtu litery "U". Dach ozdobiły kolejne wieżyczki i lukarny. Od południowej strony wybudowano duży szczyt schodkowy z podziałem kolumnowym. Ogromnie zróżnicowano kształty okien i drzwi. Nie wiem, czy można znaleźć kilka takich samych. Elewacja pałacu jest pełna elementów zdobniczych, pochodzących z różnych epok. Jest również wyłożona nieobrobioną, kamienną okładziną, która upodabnia pałac do starszej, wręcz średniowiecznej budowli. Nowe skrzydło nadało pałacowi zupełnie odmienny, bajkowy charakter. Kolejny etap prac, przypadający na lata 1911-1913, to budowa nowego, zachodniego skrzydła. Ma ono formę podłużnego korpusu, opiętego wieżami i ryzalitami o różnym kształcie, zwieńczonego szczytami schodkowymi. Jego elewacje są otynkowane na gładko (oprócz ośmiobocznej wieży w narożniku, która ma rustykalny cokół i dekorację reliefową). Niewykluczone, że również miały być obłożone kamienną okładziną. Pałac, moim zdaniem, stanowi wielką wartość artystyczną, choć część określa budowlę jako... kiczowatą. Trudno mi się zgodzić z tą surową oceną. Owszem, pałac w Mosznej łączy w sobie różne odmienne style i koncepcje, przez co określenie jego stylu nie jest łatwą sprawą. Ale w tym właśnie tkwi jego urok. Podobno, zgodnie z fantazją Franza Huberta, budowla ma 365 pomieszczeń (od liczby dni w roku) i 99 wież (od liczby majątków Franza Huberta). Czy tak jest, nie wiem, nie liczyłem. Zostawiam to Wam. Pałac w Mosznej posiada 63 tys. m sześc. kubatury i ok. 7 tys. m kw. powierzchni. W 1908 r. Franz przebudował również zamek w Kujawach, gdzie ulokował swoje biura, przeniesione z Katowic. W 1912 r. uroczyście obchodził w Mosznej swoje srebrne wesele. Ciekawy jest również układ pałacowych wnętrz. Wchodząc do pałacu, znajdziemy się w obszernym holu. Wychodzą z niego dwa tunele schodów na górną kondygnację. Natomiast boczne drzwi w holu prowadzą do dwóch części pałacu, jak do dwóch różnych światów. Na górnej kondygnacji ulokowano gabinet pana domu oraz wielką bibliotekę. Elementy architektoniczne gabinetu wykonano z marmuru i stiuków. Wystrój pozostałych pomieszczeń ozdobiono drewnianymi elementami dekoracyjnymi. Za holem znajdziemy wejście do sali balowej i jadalnej, połączone z palmiarnią (ogrodem zimowym), także reprezentacyjne salony i pałacową kaplicę. Zastosowano dwie klatki schodowe - jedną w holu, a drugą w części prywatnej pałacu, prowadzącą do sypialni i salonów pani domu. Wiele pomieszczeń zostało zaprojektowanych jako mieszanina stylów. Adaptacja wnętrz była prawdopodobnie dziełem berlińskiej spółki architektonicznej "Ebe i Benda", z którą rodzina Tiele-Wincklerów wcześniej już współpracowała. Ta sama bowiem spółka w latach 1873-1876 wybudowała w Berlinie pałac miejski von Tiele-Wincklerów przy Regenten-Strasse. Zresztą to, co powstało w Mosznej, przypomina niemiecki dom ze staroniemiecką sienią, charakterystyczny dla innych dzieł tej spółki. Wnętrza pałacu były ozdobione cyklem gobelinów z historią Jakuba, powstałych w oparciu o projekty niderlandzkiego artysty Bernarda van Orley (znanego także pod imieniem Barend), zakupionych przez rodzinę von Tiele-Winckler specjalnie do pałacu w Mosznej. Ich znaczne rozmiary nie pozwoliły jednak na ekspozycję w jednej sali. Kilka z nich dekorowało pałacowy hol oraz inne pomieszczenia, w tym gabinet pana domu. Obecnie stanowią one chlubę Muzeów Królewskich w Brukseli.9 Ponadto Franz Hubert udekorował pałac dziełami sztuki nabywanymi m.in. we Włoszech (np. cykl malowideł Gaetano Zompiniego). Dużą salę z przeszklonym stropem i pozłacaną loggią przeznaczono na galerię malarstwa i gobelinów. Projekt przepięknego holu pałacu w Mosznej prawdopodobnie wykonał Wilhelm Kimbel, ten sam, który zaprojektował wystrój pałacu Paulinum w Jeleniej Górze. Wielka hala przykryta drewnianym stropem, posiada elewacje ukształtowane u dołu jako duże arkady, nad którymi górują neoromańskie empory. Zdobi ją wielkie okno witrażowe. Obecnie działa w niej kawiarnia. Gdy się już tam usiądzie, człowiek nie ma ochoty wyjść. Szczególnie, gdy w wielkim, kamiennym kominku pali się ogień. Wystarczy spojrzeć w płomienie, by poczuć klimat pałacu, o którym niektórzy mówią, że jest "snem pijanego cukiernika". Jak w prawdziwej bajce. Park bez granic Ogromną ozdobą pałacu w Mosznej jest otaczający go park, który właściwie nie ma wytyczonych granic. Nagle przechodzi w łąki, pola i las. Jedyną jego geometrią jest główna aleja (obsadzona lipami), prowadząca od pałacu. Jej zakończeniem jest dawny pomnik Huberta Gustawa (ufundowany przez jego syna, Franza Huberta), po którym pozostał tylko cokół z pamiątkową tablicą (pomnik został usunięty w latach 50. XX w.). Jeszcze dalej znajduje się, ulokowana na niewielkim wzniesieniu, nekropolia von Tiele-Winklerów (założona przez Franza). Musiała powstać poza pałacem, bo podziemia kaplicy stale podchodziły wodą. W miejscu, gdzie znajduje się niewielki cmentarzyk, również odkryto ślady średniowiecznego grodziska. Niewielki pagórek porośnięty jest kwitnącymi krzewami azalii. Wejście do parku stanowiły dwie bramy. Jedna z nich nazywana Bramą Lwów (kiedyś trzymających w łapach tarcze herbowe), druga, Bramą Gladiatorów. Ich nazwy wzięły się od rzeźb wieńczących pionowe słupy. Żelaznych bram już nie ma - pozostały same słupy. Wchodząc do parku od strony Bramy Gladiatorów idziemy wzdłuż szpaleru czerwonych dębów, które później przechodzą w kasztanowce (szpaler drzew jest podwójny, a nawet potrójny).10 Park poprzecinany jest wodnymi kanałami, które niegdyś tworzyły jedną sieć, umożliwiającą pływanie łódką i podziwianie różnorodnej roślinności (przystań dla łódek była ulokowana przy śluzie obok zamku - istnieje do dzisiaj). Jest tam również staw ze sztuczną wysepką, którą nazywano Wyspą Wielkanocną. Z nią związana jest legenda, a jakże... Tiele-Wincklerowie mieli guwernantkę, Brytyjkę, która bardzo tęskniła za swoją ojczyzną. Przed śmiercią poprosiła więc, aby pochować ją na wyspie, mając na myśli swoje rodzinne ziemie. Została pochowana na wyspie... ale Wyspie Wielkanocnej w parku w Mosznej. Od tego czasu duch guwernantki nawiedza park i pałac w poszukiwaniu zemsty za niewypełnioną obietnicę... Powierzchnia parku wynosiła ok. 100 ha (obecnie ok. 200 ha). Wszędzie wokół rosną azalie i różaneczniki. Co tu dużo mówić. Park po prostu jest piękny. Bajkowy. Zaraz obok pałacu znajdują się zabudowania gospodarcze, w których ulokowano stadninę koni. W ciepłe i słoneczne dni można po niej spokojnie spacerować, podziwiając piękno i zapachy natury. Powojenna antybajka Kiedy von Tiele-Wincklerowie w 1945 r. opuścili pałac w Mosznej, jego losy potoczyły się w zupełnie innym kierunku. Najpierw został rozszabrowany i zdewastowany, głównie za sprawą stacjonujących tam sowieckich żołnierzy. Wywieziono obrazy, zawartość biblioteki, a archiwum rodowe spalono. Stąd nasze domysły co do projektantów przebudowy pałacu, gdyż dokumenty nie ocalały. Tylko część mebli wywieziono do muzeum w Pszczynie. Następnie pałac miał różnych użytkowników państwowych, którzy nie dbali o jego wygląd i nie przeprowadzali żadnych renowacji. Podobno odbywały się tutaj szkolenia funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Pod koniec lat 40. w części zabudowań gospodarczych urządzono stadninę dla koni, która istnieje do dzisiaj. W 1972 r. w pałacu ulokowano sanatorium dla nerwowo chorych (oddział Państwowego Sanatorium Psychiatrycznego w Branicach), jednocześnie rozpoczynając jego renowację. W 1996 r. stał się siedzibą Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej zajmującego się terapią nerwic. Nie tak dawno PZOZ przeniósł się do nowej siedziby. Gmina stara się wyremontować opuszczony pałac, zdając sobie sprawę z jego ogromnego potencjału turystycznego. Nie jest to proste, bo pałac posiada ogółem 8 tys. m kw. powierzchni. Ale bądźmy cierpliwi. Powrót do bajkowego pejzażu W 2006 r. Górny Śląsk odwiedził baron Claus Peter von Tiele-Winckler z małżonką Fryderyką. Przyjechali na zaproszenie ks. Tadeusza Szurmana, biskupa diecezji katowickiej kościoła ewangelicko-augsburskiego, w związku ze 150. rocznicą położenia kamienia węgielnego pod budowę katedry ewangelickiej. W tym samym czasie w Katowicach zjawił się hrabia Hubert von Tiele-Winckler, brat Clausa Petera. Hubert był przedstawicielem starszej linii rodu (tzw. katowickiej, nazywanej też górnośląsko-meklemburską), a także dziedzicem tytułu "pan na Katowicach, Miechowicach i Mosznej" i najważniejszą osobą w rodzie. Goście odwiedzili również pałac w Mosznej. Po 61 latach wrócili do swojej bajki z dzieciństwa. Byli nią zachwyceni. Hubert urodził się w Mosznej, a Claus Peter już poza Śląskiem. Przed wyjazdem odwiedzili ruiny pałacu w Miechowicach oraz drewniany domek "Matki Ewy". Na koniec baron Claus-Peter wpisał do księgi pamiątkowej tylko jedno słowo: "Dziękujemy". Hubert zmarł w 2008 r. a Claus Peter w 2011 r. w Kolonii. Tytuły hrabiego i pana na Mosznej odziedziczył jego 41-letni syn Lothar. Tak kończą się disnejowskie bajki, które pamięta się całe życie. Filmowa kariera bajkowego pałacu Iza jest wampirzycą. Zabija swoich kolejnych partnerów, aż, szukając pomocy, trafia do Roberta Junga, znanego psychiatry. Lekarz nie wierzy w wampiryzm, ale zrobione przez niego zdjęcie rentgenowskie pokazuje, że Iza jest jedynie widmem. Co więcej, psychiatra zakochuje się w Izie, ale nie potrafi jej pomóc. Zwraca się do swojego przyjaciela, aby ten znalazł jakieś sensowne rozwiązanie. To treść filmu "Lubię nietoperze" z 1985 r., którego sceny były kręcone w pałacu w Mosznej. Zagrali w nim Katarzyna Walter, Marek Barbasiewicz i Grzegorz Warchoł, który był jednocześnie reżyserem. W pałacu zagościła bajka o wampirach. Jak w wytwórni Walta Disneya. Ale to nie wszystko. W Mosznej kręcono sceny do filmu pt. "Test pilota Pirxa" wg S. Lema. Uwielbiam Lema. Pałac w Mosznej też. Nie czekajcie zbyt długo, aby tu przyjechać. Żadna bajka nie jest wieczna. Co mogę Wam powiedzieć? Po prostu, nie przyjechać do Mosznej, to grzech. Zresztą, kto nie lubi bajek? PS. Pierwowzór bajkowego zamku, znanego głównie z czołówek kreskówek Walta Disneya, istnieje naprawdę. Znają go setki milionów ludzi na całym świecie. Można go odnaleźć i zwiedzić w niemieckiej miejscowości Neuschwanstein, półtorej godziny jazdy samochodem na południe od Monachium. Dariusz Pietrucha Przypisy: [1] Jedna wersja mówi, że nazwa pochodzi od wilgotnego terenu, bogatego w mchy. Inna, że od wyrazu moszna (czyli worek lub torba), co ma związek z topograficznym położeniem miejscowości w dolinie. 2 Ursula Maria von Skall w 1695 r. zapisała w testamencie Moszną swojemu synowi, Wilhelmowi Leopoldowi, który prawdopodobnie zmarł przed śmiercią swojej matki. 3 Podobno w latach 1500-1512 na Ziemi Kłodzkiej grasował Christoph von Reisewitz, bezlitosny, śląski raubritter zwany "Czarnym Krzysztofem". Gdy napadał na karawany kupieckie, zawsze oszczędzał ludzi mądrych (musieli udowodnić, że umieją czytać i pisać). Cieszył się poparciem księcia legnickiego Fryderyka II. Jednakże mieszkańcy Złotoryi otoczyli i zdobyli jego dwór w Olszanicy, a jego powiesili na jednej z legnickich bram. W 2005 r. archeolodzy z Muzeum Ceramiki w Bolesławcu odnaleźli resztki jego dworu. 4 R. Weber w "Schlesische Schlösser" (1909) podaje, że w XVII w. właścicielem Mosznej był ród Pruszkowskich, a przez małżeństwo w jej posiadanie weszła rodzina von Dietrichstein. Od nich w 1764 Moszną odkupił król pruski Fryderyk II Wielki, który z okolicznych dóbr uczynił dominium i przekazał je architektowi i malarzowi, Georgowi von Knobelsdorff, twórcy pałacu Sanssouci w Poczdamie. Nie wiadomo, skąd Weber zaczerpnął owe informacje, tym bardziej, że w 1764 r. Knobelsdorff już nie żył. 5 Urodziła Hubertowi ośmioro dzieci. Zm. w wieku 50 lat; została pochowana w Miechowicach, a później w Mosznej. 6 Dwóch członków rodziny von Schulenburg: Fritz-Dietlof i Friedrich-Werner byli uczestnikami antyhitlerowskiego spisku 20.07.1944 r.; zostali aresztowani i skazani na śmierć. 7 Podawana jest również data 2 na 3.07.1896 r. 8 Do jego najbardziej znanych dzieł należą: Kościół Pamięci w Berlinie, wieża Quistorpa w Szczecinie, Zamek Cesarski i budynek Ziemstwa Kredytowego w Poznaniu. 9 W 1917 r. gobeliny zostały przeniesione do szwajcarskiej rezydencji rodziny Tiele-Winckler w Meggen, skąd w 1950 zostały zakupione przez rząd belgijski. 10 Przedłużenie tej alei prowadzi w stronę lasu, przecina linię kolejową i dochodzi do leśnej polany, gdzie znajdował się pień dębu ze ściętą koroną. Franz polecił wybudować tam pawilon rozrywkowy. Literatura: 1. M. Cichoń-Bitka, "Zamek w Mosznej", Opole 1987 2. M. Gaworski, "Śląskie zamki i pałace", Strzelce Opolskie 2010 3. R. Hlawacz, "Moszna. Zamek i park", 1999 4. I. Kozina, "Pałace i zamki na pruskim Górnym Śląsku w latach 1850-1914", Katowice 2001 5. M. Perzyński, "Zamki, twierdze i pałace Dolnego Śląska i Opolszczyzny", Wrocław 2006 6. E. Chojecka (red.), "Sztuka Górnego Śląska od średniowiecza do końca XX wieku", pr. zbiorowa, Katowice 2004