Zełwągi to wieś leżąca w otulinie Mazurskiego Parku Krajobrazowego nad jeziorami Inulec i Głębokie - na trasie z Mrągowa do Mikołajek. Jest w niej niespełna sto domów, sklep, hotel, a przy jednej z bocznych ulic stoi niepozorna kaplica, którą w 1929 roku zbudowali miejscowi mormoni. Zełwągi były przed wojną jedyną wsią dzisiejszych terenów Polski, w której żyli wierni tego wyznania. Nowinkę religijną na Mazury przywiózł z Berlina w 1922 roku kupiec Fritz Fisher i wkrótce cała wieś przyjęła nową wiarę (choć od lat wówczas na Mazurach królował luteranizm). Ostatni mormon - Erich Konietz - wyjechał z Zełwąg w 1972 roku do Niemiec. Dziś kaplicę przejął kościół katolicki, a po mormonach oprócz tego budynku został jeszcze tylko cmentarz nad jeziorem. Mimo to od ośmiu lat mormoni - zwłaszcza w okolicach mikołajek - odwiedzają wieś. - Najpierw przywoziliśmy przede wszystkim paczki żywnościowe dla najuboższych mieszkańców Zełwąg i okolic. Teraz, gdy sytuacja materialna wielu rodzin znacznie się polepszyła postanowiliśmy wspierać rozwój miejscowej młodzieży i dzieci. Dlatego w tym roku przywieźliśmy na Mazury kilkaset książek oraz sprzęty potrzebne do zorganizowania teatrzyku: oświetlenie, scenę, elementy potrzebne do zbudowania garderoby - powiedział koordynator akcji Marcin Kulinicz. Organizacją sceny dla dzieci zajmą się panie z miejscowego stowarzyszenia na rzecz wsi. Kulinicz dodał, że mimo polepszania się sytuacji materialnej mazurskich rodzin, wiele z nich - zwłaszcza tych popegeerowskich - wymaga pomocy. - Jedno z dzieci spytanych co by chciało dostać od Mikołaja powiedziało, że codziennie obiad. To smutne - przyznał. Rodziny, które otrzymały od mormonów paczki żywnościowe wskazał ośrodek pomocy społecznej w Mikołajkach.