Powiedział, że nie pamiętam by to zrobił, choć nie może tego wykluczyć, bo kiedy się denerwuje ma kłopoty z pamięcią. Twierdzi, że dziewczynka sama się do niego "przyczepiła" i poszła z nim na działki, gdzie doszło do tragicznego zdarzenia. Podobno miała go też wyzywać od głupków. Wtedy zdenerwował się i ją pchnął, a kiedy upadła zaczął ją dusić. Twierdzi, że musiał być w szoku, bo nie wie, dlaczego to zrobił. Matka Grażynki powiedziała dzisiaj, że dożywocie dla Andrzeja S. to i tak za mało. Żałuje, że w Polsce nie ma kary śmierci, bo według niej sąsiad zdecydowanie na taką karę zasługuje.