Według czwartkowych "Faktów" TVN przy przetargu w ZUS mogło dojść do złamania prawa. Dziennikarze stacji ustalili, że dwie osoby z Asseco, dwie z ZUS oraz osoba pracująca w Urzędzie Zamówień Publicznych, który nadzoruje takie przetargi, zasiadały w radzie nadzorczej jednej z fundacji."Fakty" podały także, że wymagania przetargowe ZUS były tak precyzyjne, że dotyczyły nawet doświadczenia i wykształcenia 87 specjalistów. W rezultacie do przetargu przystąpiła tylko jedna firma - Asseco Poland - i wygrała. Zeszłoroczny kontrakt ZUS dotyczył utrzymania i konserwacji informatycznej sieci KSI. Jak powiedział w czwartek późnym wieczorem Mordasewicz, Asseco mogło jako jedyne spełniać wymagania kontraktu. - Takie rzeczy mogą się przydarzyć. Nie chciałbym oceniać w tej chwili wyniku przetargu, bo nie jestem w stanie - zaznaczył. Dodał, że przy tak dużych zamówieniach w instytucjach publicznych przetargi powinny odbywać się w "standardzie, który wyklucza wszelkiego rodzaju podejrzenia". - W tym wypadku nie przesądzam, czy znajomość tych osób miała wpływ na wynik przetargu. To, co w tej chwili będziemy musieli zrobić jako rada nadzorcza ZUS, to sprawdzić, czy standardy przetargu były zachowywane. Druga sprawa to to, czy wynik przetargu był właściwy - mówił. - Być może do niczego nie doszło, może wybór był prawidłowy. Jednak znajomość tych osób budzi podejrzenia, dlatego tę sprawę trzeba będzie wyjaśnić - podkreślił Mordasewicz.