Krzysztof Ziemiec: Dzień dobry, panie premierze. Nasi internauci zasypali pana pytaniami. Ale ja najpierw zapytam pana o to, co działo się w Sejmie w nocy. O to głosowanie. Pan też miał kłopoty z tą maszynką, czy nie? Mateusz Morawiecki: - Ja akurat nie miałem kłopotów, ale kłopoty mieli zarówno posłowie opozycji, jak i z naszej partii. A więc jest rzeczą naturalną, że w takiej sytuacji można powtórzyć głosowanie po to, żeby nikt nie miał takich kłopotów i tak się stało. Pani marszałek postąpiła w najbardziej właściwy sposób. Widziałem np., że pani Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO podeszła do pani marszałek, sugerowała pewne kłopoty, widziałem wymachujących kartami posłów opozycji, którzy mówili, że są kłopoty z głosowaniem. Doszukiwanie się tutaj czegokolwiek niewłaściwego jest jak najbardziej nie na miejscu. Tylko jest to jakiś problem i dla Sejmu: bo jest wniosek o odwołanie pani marszałek, jest wniosek do prokuratury, więc jakiś problem polityczny też jest. Myślę sobie, że gdyby marszałek Sejmu opublikowała wyniki tego pierwszego głosowania... - ...wie pan, panie redaktorze, że marszałek Sejmu nie widzi wyników tych głosowań, dopóki one się nie ukażą na tablicach. Taka insynuacja, że może ktoś widział te wyniki i się okazało, że one są niekorzystne, spowodował ten fakt, że pojawiło się zapotrzebowanie na kolejne głosowanie. Nie, niczego takiego nie było, nie ma takiego podejrzenia. To czemu anulowano to pierwsze głosowanie? - Właśnie dlatego, że posłowie i opozycji z całej sali sejmowej, i również oczywiście z PiS, sugerowali, że ta maszynka do głosowania nie działa w sposób właściwy. Trzeba tu podkreślić dla naszych słuchaczy......to skąd ten głos: "Trzeba anulować, bo przegramy"? - Stąd właśnie ta maszynka w troszeczkę bardziej skomplikowany sposób musiała wykonać swoje zadanie, niż zwykle. Bo zwykle to jest zielony, czerwony przycisk, a w tym przypadku to głosowanie polegało na troszeczkę innej procedurze, innej metodzie. I pogubiło się kilku posłów z opozycji, kilku posłów zresztą z całego Sejmu po prostu i niektórzy głośno o tym mówili. Ale gdyby dziś opublikować wyniki, bo już chyba są one znane gdzieś tam w komputerze... - Nie potrafię teraz tego powiedzieć, czy one są znane, na jakiej zasadzie to się zbiera. Domyślam się tylko, że w logach, gdzieś tam w systemach informatycznych one są, w związku z tym ja nie mam żadnych wątpliwości, co do tego, że pani marszałek nie znała tych wyników, ponieważ tych wyników się nie zna, a po drugie, że wszystko nastąpiło w prawidłowy sposób. Zresztą wcześniejsze głosowania i późniejsze pokazywały, że wszystko jest tak, jak należy. Po prostu jest większość parlamentarna i ona przegłosowała na korzyść naszych wniosków. Problemy techniczne to jedno, ale też i nazwiska, bo one wzbudzały bardzo wiele emocji. Czy pan jako syn opozycjonisty miał jakiś problem z tym, żeby głosować nad Stanisławem Piotrowiczem? - Ja już parę lat temu zasięgnąłem języka - jak to się mówi - co do tych różnych spraw, które prowadził pan Piotrowicz. Muszę powiedzieć, że - według mojej najlepszej wiedzy- kilka spraw na początku stanu wojennego prowadzonych było w taki sposób, żeby tym osobom, które były oskarżane, albo nic się nie stało - i cztery z pięciu osób zostały uwolnione z zarzutów - a jedna osoba dostała najmniejszy możliwy z tych wyroków. Ja chciałbym, żeby wszyscy byli idealni, sam nie jestem idealny, ani doskonały... ... nikt z nas. - W związku z tym, w tym przypadku patrzymy na cały życiorys. Patrzymy na to, co się zadziało. Ale jeszcze jedna rzecz, panie redaktorze. Ja nie bardzo mogę sobie taką myśl, czy taki ciąg rozumowania dopuścić u siebie samego, że partia, która wprowadza pierwszych sekretarzy PZPR do europarlamentu, wprowadza prominentnych działaczy komunistycznych z tamtych czasów, partia, partia w której szeregach oni tak siedzieli skuleni np. pan Rosati, który był wieloletnim działaczem PZPR i to takim bardzo ważnym w tamtych czasach, że ta partia będzie próbowała nas pouczać tego, co można, a co nie. A może jeszcze pan Czarzasty zacząłby w ten sposób robić. Ale tamci byli działaczami.- Ale on też siedział cicho w czasie tej dyskusji.Oni byli działaczami, a pan Piotrowicz był prokuratorem - to jednak jest różnica. Przyzna pan.- Ale to jest różnica w zależności od tego, co kto robił. Ja doskonale wiem, że można było być sędzią, można było być prokuratorem, można było być po złej stronie mocy, jak wtedy określaliśmy to. Ale zachowywać się przyzwoicie. A można było być np. w PZPR, a nawet w Solidarności, ale donosić na swoich kolegów. Pytam o to, bo dla wielu, także i pana wyborców, to jest jakiś problem. Oni głośno o tym piszą, także w internecie.- Dlatego wypowiedziałem się tutaj w tej kwestii dość szczegółowo. Jeżeli chciałby pan jeszcze o coś zapytać, to proszę bardzo.Nasi słuchacze dopytują o jeszcze jedno nazwisko. Marian Banaś. Był obecny w Sejmie. Nie teraz, ale wtedy kiedy pan wygłaszał expose i wtedy, kiedy rząd dostał wotum zaufania. Bardzo mocno bił brawo. To jest dla pana jakiś problem jego obecność w Sejmie w takim dniu?- Pan Marian Banaś przyczynił się bardzo do usprawnienia systemu finansowego. Ja nie czytałem jeszcze w szczegółach tego raportu, który został przygotowany przez CBA, i właśnie ten weekend mam zaplanowane to przeczytać. Jak będę miał wyrobiony pogląd w tej kwestii, będę mógł coś więcej powiedzieć. Mogę natomiast powiedzieć, że atak na Krajową Administrację Skarbową ze strony różnych mediów i opozycji, jest atakiem niebezpiecznym, ponieważ nie wiem, czy on jest obliczony na to, żeby podciąć morale pracowników, ale chcę zapewnić pracowników, że mają moje pełne zaufanie i wsparcie. Jest bardzo ważne, żeby ta machina skarbowa działała tak, jak dzisiaj. A nie żeby działała jak kilka lat temu, kiedy przez dziurawe sito przepływało kilkadziesiąt miliardów złotych. A jeśli ten raport będzie niekorzystny? Zadzwoni pan do pana prezesa i powie pan: zrób coś z tym? - Jeżeli będzie niekorzystny, to być może zadzwonię zgodnie z pana sugestią, ale poczekajmy na to, jak zapoznam się z tym raportem. Panie premierze, pytanie o prąd. Ono jest bardzo ważne i właściwie na to pytanie różnie odpowiadają różni pana ministrowie z rządu, w tym studiu, od ponad tygodnia. Czy da pan taką stuprocentową gwarancję, że prąd dla mieszkań, dla gospodarstw domowych w przyszłym roku nie wzrośnie? - Przede wszystkim trzeba podkreślić, że mamy jedną z najtańszych cen prądu w Unii Europejskiej, to punkt pierwszy. Punkt drugi, prąd staje się droższy na skutek Unii Europejskiej. Unia Europejska powoduje poprzez swoją politykę, że prąd rośnie, cena prądu rośnie we wszystkich krajach, w tym również w Polsce. Punkt trzeci, my po stronie państwa polskiego obniżyliśmy akcyzę, obniżyliśmy opłatę przejściową i akcyzę. I opłatę przejściową postawimy na poziomie obniżonym, natomiast, co teraz zawnioskowały spółki, to ja nawet jeszcze nie wiem, ponieważ to jest składane do regulatora. Te wnioski są składane do regulatora, do Urzędu Regulacji Energetyki i w dialogu z regulatorem jest wypracowany jakiś mechanizm i wtedy kiedy będziemy wiedzieć na co regulator się zgadza... Spółki sugerują, że muszą być wzrosty cen. - W zeszłym roku różnie były wzrosty cen, ale na skutek obniżki... Znaczy zaproponowane wzrosty cen... A na skutek obniżki akcyzy, obniżki przejściowej, okazało, się że jest spadek cen. Ostatnie dane były za sierpień lub za wrzesień. Spadek wynosił całkiem sporo - 6 proc. To był chyba jedyny taki spadek w Unii Europejskiej. To wrócę do pytania - możemy spać spokojnie jeśli chodzi o przyszły rok, czy nie? - Tak, jak powiedziałem, będziemy teraz oczekiwali na to co regulator, czyli Urząd Regulacji Energetyki, powie przedsiębiorcom i ja mam nadzieję, mam takie przekonanie, że uda się wypracować mechanizm, żeby gospodarstwa domowe nie miały podwyżki. W zeszłym roku mówiliśmy również to samo. Było to kwestionowane i stało się tak, że jest obniżka. Prawda, jest niższa cena prądu dzisiaj, jedna z najniższych cen prądu w Unii Europejskiej, a więc naprawdę czasami nie tylko to, co obiecujemy, robimy, ale robimy dużo więcej. Bo nastąpił spadek cen prądu, tak samo "500 plus" obiecaliśmy na drugie i trzecie dziecko, a w lipcu wdrożyliśmy na każde pierwsze dziecko. A więc robimy więcej. Brak podwyżek na pewno ucieszyłby naszych słuchaczy i domowników, ale to dla spółek jest problem. Mniejsze wpływy do ich budżetów, mniejsze wpływy... - ...tak gospodarstwa domowe na pewno tutaj... ...do budżetu państwa. Po tym, jak rząd przegrał sprawę 30-krotności składek do ZUS, ten budżet wyraźnie będzie mniejszy. Wierzy pan jeszcze w to, że ten przyszłoroczny budżet może być budżetem zrównoważonym? Czy już takiej szansy nie ma? - Tak. Oczywiście. Serio? - Tak. Jak najbardziej. Mimo tych wszystkich... - Z akcyzy są całe dwa miliardy. Z akcyzy jest mniej, panie redaktorze, i akcyza jest w mniejszym stopniu elementem polityki fiskalnej, a w dużo większym stopniu elementem polityki zdrowotnej. Ponieważ nie wiem, czy pan wie, że w Polsce kupuje się dziennie trzy miliony tych tzw. małpek, z czego milion... Tak wiem, ale milion butelek w godzinach porannych. Przerażające... - Niestety, milion w godzinach porannych i to nie jest dobrze, że ludzie już piją alkohol od rana. Nie chciałbym takiego oczywiście też powrotu, że tylko od godziny trzynastej... ...to nie mówmy o tym. - Tak jak za czasów PRL-u, jak pan może pamiętać również... Pamiętam doskonale. - Ale to jest oczywiście bardzo niedobrze i od kilku lat - od ładnych kilku lat - akcyza nie była w ogóle podnoszona. W tym czasie chociażby inflacja spowodowała relatywny spadek tych cen. Wódka w Polsce ma cenę jedną z najniższych w Europie. W związku z tym... Wrócę do budżetu, bo mówi pan, że będzie zrównoważony, ale dzięki czemu, bo pewne wpływy... - Ja powiedziałem, że będziemy się starać oczywiście, żeby budżet był zrównoważony, ponieważ ubytek, który spowodowany został tym, że nie będzie tego projektu 30-krotności - a przypomnę, że 30-krotność to jest to, żeby system podatkowy, system danin publicznych, był bardziej sprawiedliwy. Ponieważ te osoby, które zarabiają 20 tysięcy złotych miesięcznie, przestają płacić na ZUS już we wrześniu czy październiku. O tym mówiliśmy. - Czy koło sierpnia, września. Natomiast te osoby, które zarabiają 4 tysiące złotych, 5 czy 6 tysięcy złotych, płacą ZUS cały rok. To nie jest sprawiedliwe. Tylko skąd te wpływy zdobyć? Może trzeba podnieść podatki? Lewica bardzo głośno mówi: trzecia stawka jest potrzebna. - Przede wszystkim z dalszego uszczelnienia podatków - to po pierwsze, po drugie - dokonujemy takiego, może nawet użyję słowa radykalnego - takiego bardzo zasadniczego przeglądu różnych instytucji państwowych. To znaczy obciążenia administracyjne, obciążenia biurokratyczne różnego rodzaju, które dokuczają obywatelom, mają swoje dwie niedobre strony - w tym przypadku moneta ma dwie niedobre strony. Po pierwsze one są obciążeniami, tak jak powiedziałem, a po drugie to są koszty dla budżetu, które muszą ponosić podatnicy. Poprzez dokonanie takiego pogłębionego przeglądu liczę na to, że tam również znajdziemy - jak to się mówi w cudzysłowie - 1, 2, 3 miliardy złotych. Kto będzie ministrem sportu, panie premierze? - Tego jeszcze nie mogę powiedzieć, ponieważ toczone są rozmowy teraz z trzema, właściwie z dwoma kandydatami bardzo zaawansowane i pozwoli pan, że jak te osoby ostatecznie określą swoje zdanie - a my ze swojej strony również się zdecydujemy, to wtedy przedstawimy. To dopytam chociaż - to będzie kobieta czy mężczyzna? - Obecnie toczymy rozmowy z dwiema kobietami. Kiedy będzie jasne? - Myślę że w ciągu dwóch tygodni. Panie premierze, słyszeliśmy w serwisie o tej umowie koalicyjnej, że wczoraj pan też brał udział w dyskusjach koalicyjnych. To już jest tak, że ta umowa jest podpisana? Czy na razie jest wynegocjowana? - Ona jest właściwie już teraz umową bez jakichś istotnych punktów spornych, właściwie bez żadnych kwestii, które wymagałyby dalszego rozstrzygnięcia. Była to bardzo dobra rozmowa, bardzo dobry proces negocjacji. Zjednoczona Prawica jest trochę jak trójmasztowiec z najwyższym masztem - Prawo i Sprawiedliwość, ale maszt pod nazwą Porozumienie i maszt pod nazwą Solidarna Polska wspierają ten trójmasztowiec. To są bardzo ważne części naszego okrętu. Bardzo się cieszę, że rozmowy były takie pozytywne, konstruktywne. Bardzo dobre rozmowy ze Zbigniewem Ziobrą i Jarosławem Gowinem. W poniedziałek podpisanie tej umowy, tej deklaracji? - Nie wiem, czy w poniedziałek, czy we wtorek, ale w przyszłym tygodniu to z całą pewnością.Co było takim najtrudniejszym elementem tej dyskusji?- Negocjacje lubią raczej ciszę, spokój, dyskrecję, w związku z tym nie będę ujawniał ich szczegółów, ale mogę powiedzieć, że były bardzo pozytywnej atmosferze prowadzone.Panie ministrze, panie premierze, na koniec tej części radiowej będzie takie pierwsze poważne pytanie od naszych słuchaczy. Leszek pyta, czy tzw. 14. emerytura będzie jednorazowa czy będzie na stałe?- Na razie planujemy, żeby wypłata była rozpoczęta w 2021 roku. W dużym stopniu zależy to od całego systemu emerytalnego. My wdrażamy teraz różnego rodzaju nowe propozycje, w tym przede wszystkim ta przełomowa, rewolucyjna propozycja, której nikt przed nami nie zrobił, to jest trzynasta emerytura, jak również waloryzacja kwotowa.Z wypłatą których jest problem. Dzisiaj też gazety o tym piszą.- Gazety różne rzeczy piszą, panie redaktorze.Chodzi o opóźnienia.- Czytamy czasami z przymrużeniem oka. O opóźnieniu pan powiedział? Nie będzie żadnego opóźnienia. Nie wiem, skąd gazety takie informacje mają. Jeśli już to może będzie przyspieszenie. W zeszłym roku była w maju i planujemy albo na maj albo na kwiecień - jeszcze zdecydujemy o tym. W marcu jest waloryzacja i tam będzie również element waloryzacji kwotowej. Proszę mi pozwolić przypomnieć również, że od października wdrożyliśmy niższy PIT, a niższy PIT jest również korzyścią dla emerytów, ponieważ obniża o 6 proc. płatność podatku PIT dla emerytów.