W czwartek odbyła się w Toruniu konferencja prasowa Mateusza Morawieckiego. Premier został zapytany o tzw. płetwonurków z Hiszpanii. Chodzi o trzy osoby, które nocą, podczas sztormu, nurkowały w Zatoce Gdańskiej. Rzekomi Hiszpanie przez sześć godzin nurkowali w pobliżu polskich instalacji strategicznych ważnych dla bezpieczeństwa narodowego. Według mediów, gdyby nie konieczność wezwania pomocy z powodu awarii łodzi, nikt nie dowiedziałby się, gdzie dokładnie działali. - Zleciłem bardzo gruntowny raport tej sprawy. Służby go opracowują - powiedział Morawiecki. - Oczywiście, mogą to być osoby niebezpieczne, ale może się okazać, że to co zadeklarowali jest prawdą. Raport przestawi wiedzę po stronie naszych służb specjalnych - zapewniał. Dodał, że wzmocniono ochronę naszej infrastruktury krytycznej i strategicznej, np. gazoportu w Świnoujściu czy gazociągu Baltic Pipe. - Jest rzeczą oczywistą, że w dobie wojny na Ukrainie, kiedy ryzyka sabotażu ze strony Rosji wzrosły niepomiernie, trzeba było wzmocnić nadzór nad infrastruktura krytyczną - powiedział Morawicki. - Dokonujemy też przeglądu tego nadzoru i mam nadzieję, że będzie on skuteczny - dodał. Trzech nurków w Zatoce Gdańskiej. Mieli szukać bursztynu W nocy z soboty na niedzielę miała miejsce akcja Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR przy holowaniu dryfującej łodzi z trzema osobami na pokładzie. Ich jednostka straciła sterowność trzy mile na północ od Górek Zachodnich w rejonie Ujścia Martwej Wisły. Z relacji służb ratowniczych wynikało, że silnik łodzi uległ awarii. Funkcjonariusze policji ustalili, że załoga motorówki nie miała uprawnień do prowadzenia tej jednostki oraz nie uzyskała zgody na nurkowanie. Trzech nurków - jak sami podawali z Hiszpanii - przez sześć godzin miało walczyć z przywróceniem sterowności jednostce. Poprosili o pomoc polskie służby. Według mediów nurkowie mieli ze sobą specjalistyczny sprzęt, jak podwodny skuter zapewniający przemieszczenie się ze znaczną prędkością na dalekie odległości. Jak sami wyjaśniali szukali bursztynu. Polskie służby, po spisaniu ich tożsamości, zdecydowały się ich wypuścić. Jak się okazuje, dwóch z trzech hiszpańskich nurków, prawdopodobnie opuściło już Polskę. Łódź nie była zarejestrowana, a w dokumentacji policyjnej zapisano nieaktywne numery telefonów mężczyzn.