Już samo oddzielenie prasy od mediów w nazwie tego projektowanego ciała zastanawia - jakby prasa nie stanowiła mediów - ale to w zasadzie drobnostka. Ważniejsze pytanie dotyczy celowości i skuteczności takiego rozwiązania. Ciekawe, jak monitorowanie mediów miałoby obniżyć poziom agresji w polityce - to dwa osobne światy. Ponieważ monitorowaniem tego, co media mówią i pokazują Krajowa Rada i tak powinna się zajmować. Zgromadzone u prezydenta towarzystwo prawdopodobnie miało pełną świadomość, że jest wobec sytuacji kompletnie bezradne. A że coś zrobić trzeba, bo prezydent prosi, ktoś wymyślił centrum monitorowania. O bezradności można mówić dlatego, że Krajowa Rada nie ma żadnych kompetencji do wpływania np. na gazety, Rada Etyki Mediów to ciało kompletnie odklejone od rzeczywistości, a do stowarzyszeń dziennikarskich nie należy chyba żaden z czynnych dziś dziennikarzy. Jeśli takie centrum powstanie, ktoś będzie brał pieniądze za oglądanie telewizji, czytanie gazet i słuchanie radia. Jeśli usłyszy coś nieprzyjemnego, to... nie wiadomo co, bo prasa jest i pozostanie wolna. Chyba, że zebranym chodzi o to, żeby tak nie było. Tę drogę jednak należy odradzić i uczestnikom spotkania, i prezydentowi, który pewnie już wie, że to nie pytania dziennikarzy sprawiają kłopoty, ale odpowiedzi polityków. Tomasz Skory