Z powodu przeciążeń w kabinach samolotów ponaddźwiękowych polskim pilotom wypadają bowiem plomby. Implant to tytanowy sztuczny korzeń, który wkręca się w kość w jamie ustnej. Później buduje się na nim sztuczny ząb. Zabieg jest bardzo skuteczny, bo po pewnym czasie następuje zrośnięcie się wszczepu z kością. Niestety koszt wszczepienia jednego implantu waha się od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Z tego powodu implantów w ogóle nie zakładają swoim pacjentom wojskowi stomatolodzy. Jak ustalił serwis internetowy tvp.info, do laski marszałkowskiej trafił projekt ustawy autorstwa resortu obrony, który pozwala skończyć z pozornymi oszczędnościami w tej sprawie. Pozornymi, bo słaba opieka dentystyczna stanowi poważny problem dla pilotów polskich sił powietrznych. - W kabinach samolotów ponaddźwiękowych przy wysokich przeciążeniach pilotom otwierają się kanały w zębach i wypadają plomby. Znam kilka przypadków pilotów, którzy z tego powodu musieli zrezygnować z pracy. Pilotowali radzieckie samoloty szturmowe Su-22 - tłumaczy szef Sejmowej Komisji Obrony Narodowej poseł Janusz Zemke (Lewica). Problemy z zębami na szczęście nie zrujnowały jeszcze kariery żadnego z polskich pilotów myśliwców F-16 (wyszkolenie każdego z nich pochłania od dwóch do trzech miliony dolarów). Ale do czasu... - To jakiś absurd. Ryzykujemy, że z powodów słabej opieki dentystycznej miliony wydane na szkolenie pilotów pójdzie w błoto. Zdecydowanie popieram propozycję MON - komentuje zasiadający w Sejmowej Komisji Oborny poseł Mariusz Kamiński z PiS. Z przepisów zaproponowanych przez MON wynika, że leczenie z wykorzystaniem implantów ma też przysługiwać m.in. płetwonurkom, skoczkom spadochronowymi oraz najwyższym oficerom pracujących w resorcie. Od 2010 roku MON planuje też zwiększenie nakładów na opiekę stomatologiczną dla wszystkich żołnierzy. - Naszym celem jest odbudowanie całego systemu wojskowej opieki stomatologicznej, która od kilku lat znajduje się na równi pochyłej. Chcemy rozbudować sieć przychodni, zatrudnić większą liczbę stomatologów oraz stworzyć im możliwość specjalizowania się u nas - mówi komandor dr Andrzej Zabielski z Inspektoratu Wojskowej Służby Zdrowia. Wiktor Ferfecki