Prokurator Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku wyjaśnił, że skierowanie zawiadomienia miało na celu zwrócenie uwagi urzędu na możliwe "uchybienia w działaniu placówki sprzyjające popełnianiu przestępstw". Duszyński zaznaczył, że "być może należy się bardzo zastanowić nad organizacją umieszczania pacjentów małoletnich i pełnoletnich na jednym oddziale". Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego, jeszcze przed otrzymaniem z prokuratury zawiadomienia, wszczął kontrolę w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Gdańsku. Potrwa ona do końca tygodnia. Na polecenie Ministerstwa Zdrowia szpital ma też zostać skontrolowany przez regionalny oddział NFZ. Także sama placówka prowadzi wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. Molestowanie i gwałt w szpitalu Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz prowadzi dwa śledztwa dotyczące trzech przypadków molestowania seksualnego, do którego miało dojść w ostatnich tygodniach w gdańskim szpitalu. Pokrzywdzonymi są dwie 13-latki i jedna 15-latka, które - z braku miejsca na oddziałach dla młodszych pacjentów, za zgodą opiekunów, zostały umieszczone na oddziale dla dorosłych. Nastolatki były molestowane przez innych - pełnoletnich, pacjentów tego oddziału. W poniedziałek zarzuty związane z molestowaniem dwóch 13-latek usłyszał 37-letni pacjent - Maciej G. Prokuratura zarzuciła mu kilkukrotne "doprowadzenie przemocą 13-latki do poddania się innej czynności seksualnej". Dwa kolejne zarzuty związane były z drugą z pokrzywdzonych nastolatek, dotyczyły one "doprowadzenia osoby małoletniej do poddania się innej czynności seksualnej" oraz "naruszenie nietykalności cielesnej" dziewczynki. Pokrzywdzona była m.in. szarpana przez napastnika. Prokurator Mariusz Duszyński wyjaśnił, że za czyny zarzucone 37-latkowi może grozić do 15 lat więzienia. Decyzją sądu mężczyzna został tymczasowo aresztowany: umieszczono go w areszcie w Starogardzie Gdańskim, który dysponuje oddziałem przystosowanym do opieki nad osobami z zburzeniami psychicznymi. Duszyński poinformował, że do molestowania dwóch 13-latek dochodziło od 17 do 24 maja. 27 maja matki nastolatek zawiadomiły policję. Prokurator wyjaśnił, że na zatrzymanie 37-latka i postawienie mu zarzutów trzeba było poczekać do momentu przesłuchania dziewczynek w sądzie, co miało miejsce 21 czerwca. W ramach innego śledztwa Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz bada też sprawę gwałtu, do którego miało dojść w nocy z 5 na 6 czerwca. Ofiarą 26-letniego pacjenta padła 15-latka. Gdy doszło do przestępstwa, dziewczyna była pod wpływem podanych jej wieczorem leków nasennych. 26-latek został zatrzymany, prokuratura zarzuciła mu gwałt oraz "doprowadzenie pokrzywdzonej do poddania się innej czynności seksualnej". Podejrzanemu grozi do 12 lat więzienia. Sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu, które odbywa się w warunkach szpitalnych. W ramach obu śledztw prokuratura wyjaśnia nie tylko okoliczności napaści seksualnych: ustali też czy personel medyczny oddziału właściwie dbał o bezpieczeństwo pacjentów. Minister zdrowia: To jest dramat O sytuację w gdańskiej placówce zapytano we wtorek ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. "To jest dramat. Sprawa jest badana przez prokuraturę. Z naszej strony, jako Ministerstwa Zdrowia, oczywiście zostały wysłane kontrole. Taka sytuacja jest tragiczna. Gdziekolwiek by się to wydarzyło, to jest straszna zbrodnia, tym bardziej w szpitalu, gdzie wymogi poczucia bezpieczeństwa pacjentów powinny być znacznie wyższe" - powiedział dziennikarzom minister. "Każdy rodzic, oddając dziecko do szpitala, powinien mieć poczucie, że oddaje dziecko w bezpieczne i dobre miejsce. Jeżeli ktoś dokonał takiej potwornej zbrodni, to powinien ponieść karę i konsekwencje" - stwierdził. "Nasze kontrole mają doprowadzić do sprawdzenia, dlaczego taka sytuacja mogła mieć miejsce, choć nie powinna" - dodał.