Sprawa stała się głośna w mediach, gdy na portalach społecznościowych w maju ubiegłego roku pojawił się film, na którym młoda dziewczyna odłupuje młotkiem nos amorkowi stanowiącemu element znajdującej się w Dolince Szwajcarskiej fontanny. Wówczas stołeczny konserwator zabytków o sprawie zawiadomił prokuraturę. W lutym tego roku przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia odczytano akt oskarżenia. Zgodnie z ustawą o ochronie zabytków "kto niszczy lub uszkadza zabytek, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu". "Żałuję tego, co zrobiłam" - Żałuję tego, co zrobiłam. Poniosłam konsekwencje i zostałam wyrzucona z agencji modelingowej. To było trudne dla mnie, bo mi na tym zależało - mówiła wtedy S. przed sądem. Po zdarzeniu - jak informowano - spot reklamowy z udziałem dziewczyny wycofał jeden z banków. S. przyznała, że w chwili zdarzenia była pod wpływem alkoholu. Szacowana wartość szkody We wtorek, podczas kolejnej rozprawy, sąd poinformował, że zapoznał się z pismem na temat szacowanej wartości szkody nadesłanym przez Zarząd Zieleni m.st. Warszawy, pod którego nadzorem jest park i rzeźba. Jak wskazywał sąd, w piśmie udzielono informacji, że ostateczna wartość prac projektowych niezbędna do wykonania prac konserwatorskich będzie znana po wyłonieniu wykonawców. Jednocześnie sąd zaznaczył, że w sierpniu bieżącego roku Zarząd Zieleni m. st. Warszawy poinformował, że został wyłoniony wykonawca w zakresie sporządzenia dokumentacji, która jest potrzebna do przeprowadzenia tych prac. - Na chwilę obecną, jak wynika z pisma, ostateczna wartość prac konserwatorskich nie jest znana - mówiła sędzia. Podczas rozprawy prokurator zażądał dla oskarżonej kary 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata próby oraz dwóch tys. zł na rzecz funduszu ochrony zabytków. Słowa obrońcy Obrońca oskarżonej podkreślała zaś, że S. przyznała się do winy, wykazując skruchę w związku z tym, co się wydarzyło. - Oskarżona wie, że było to zachowanie karygodne i będzie musiała ponieść za to konsekwencje - mówiła adwokat. - Do dzisiejszego dnia boryka się z konsekwencjami swojego zachowania - dodała. Obrońca podkreślała jednocześnie, że zakończenie postepowania sądowego nie będzie oznaczało dla S. zakończenia tej sprawy, ponieważ o czynie, którego się dopuściła, będą pamiętali ludzie oraz środowisko, w którym żyje. Zaznaczała także, że S. do dziś otrzymuje pogróżki w związku ze sprawą, które były zgłaszane policji. Wskazując na te okoliczności, adwokat zawnioskowała o złagodzenie okresu próby do roku, a także o możliwość rozłożenia na raty kwoty 2 tys. zł, z uwagi na fakt, iż aktualna sytuacja finansowa oskarżonej nie pozwala jej na pokrycie tej kwoty jednorazowo. - Bardzo żałuję swojego zachowania - powtórzyła S. we wtorek przed sądem. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia odroczył we wtorek ogłoszenie wyroku na 12 października bieżącego roku.