Jak podaje "Rzeczpospolita", "zakaz ładowania telefonów komórkowych przez pracowników, zmniejszenie liczby lodówek i czajników elektrycznych czy ograniczenie sprzątania urzędów po godzinach pracy - to tylko niektóre sposoby lokalnych włodarzy na zmniejszenie zużycia prądu, do którego zobowiązani są już od jutra. Kto nie oszczędzi 10 proc., ten decyzją prezesa Urzędu Regulacji i Energetyki może zapłacić nawet 20 tys. zł kary". "Resort klimatu i środowiska uspokaja, że oszczędności mają dotyczyć tylko urzędów, a nie np. oświetlenia ulicznego. Samorządowcy alarmują jednak, że w tym roku będzie to wyjątkowo trudne, choćby ze względu na nowe obowiązki - wypłaty dodatków węglowych, a przede wszystkim sprzedaż węgla mieszkańcom" - czytamy w "DGP". Kryzys energetyczny. Wszędzie szuka się oszczędności Kryzys energetyczny i związane z nim podwyżki cen energii, sprawiają, że samorządowcy szukają wszelkich sposobów na oszczędzanie. Urzędnicy ze Skawiny zalecili dyrektorom placówek oświatowych, a także instytucji i spółek gminnych, aby zracjonalizowali zużycie energii w instytucjach, które im podlegają. Okazuje się, że zachęcanie i przypominanie o oszczędzaniu energii nie jest wystarczająco skuteczne. Rzecznik prasowy urzędu w Skawinie poinformował, że w Urzędzie Miasta i Gminy wykręcono dwie trzecie żarówek. Co więcej, ograniczono również ogrzewanie, a w wielu miejscach pojawiły się naklejki, które podpowiadają, w jaki sposób można jeszcze oszczędzać. Zbliżające się święta Bożego Narodzenia to kolejny problem, jeśli chodzi o oszczędzanie m.in. energii elektrycznej. Oświetlone rynki miast i uliczki w tym roku mogą nie być tak zachwycające. Prezydent Sosnowca zapowiedział, że w tym roku iluminacje świąteczne będą świecić się krócej - w nocy najprawdopodobniej będą wyłączone. Z kolei we Wrocławiu, aby zaoszczędzić energię, obmyślano plan, który zakłada, że temperatura w biurach i urzędach będzie obniżona do 19 stopni Celsjusza przez okres zimowy. Część pracowników ma przejść na tryb pracy zdalnej.