Po uchwaleniu tej nowelizacji operatorzy alarmowali, że posłowie dali im za mało czasu na podpisanie umów, zwłaszcza z nadawcami z zagranicy. I mieli rację. W efekcie z sieci kablowych znikną programy niemieckojęzyczne. Nadawcy zza zachodniej granicy nie chcieli podpisywać umów z polskimi operatorami tłumacząc, że nie mają wykupionych praw do nadawania programów na terenie Polski. Operatorzy kablówek skarżą się również, że gdyby chcieli negocjować wg prawa Unii jeszcze przed uchwaleniem noweli, to i tak byłoby to nieskuteczne rozwiązanie. Sejm dostosował bowiem do norm UE tylko cześć przepisów. Obowiązujące, nowe prawo nie reguluje bowiem relacji pomiędzy operatorami a tzw. organizacjami zbiorowego zarządzania. Unia wydała dyrektwę na ten temat już 10 lat temu. W Polsce istnieje kilkanaście takich organizacji. Jedną z nich jest np. ZAIKS. Chodzi o to, aby zapobiegać nadużywaniu przez te organizacje swojej pozycji w negocjacjach, czy wręcz dyktatu. Pewne jest także to, że nowela miała stanowczo za krótki okres od ogłoszenia do wejścia w życie, dlatego Rzecznik Praw Obywatelskich zaskarżył już do Trybunału Konstytucyjnego znowelizowane prawo autorskie.