W środę w mediach pojawiła się informacja, że kilku młodych posłów PiS zamierza zagłosować za ustawą o ratyfikacji Traktatu - niezależnie od tego, czy zostaną w niej uwzględnione postulaty PiS. W tym kontekście wymieniono Dawid Jackiewicza, Adama Hofmana, Adama Rogackiego, Mariusza Kamińskiego i Lucjana Karasiewicza. Karasiewicz w środę otwarcie zadeklarował bezwarunkowe poparcie dla Traktatu. Z kolei w czwartek konferencję prasową w Sejmie zorganizowali Jackiewicz, Hofman, Rogacki i Kamiński. Wszyscy zaprzeczyli, że mają zamiar wyłamać się z dyscypliny. Hofman podkreślał też, że jeśli PO liczy na "wyłuskanie kilku posłów" PiS, to się przeliczy. "PiS będzie głosowało razem" - zaznaczył. Przed czwartkową konferencją, czterej posłowie spotkali się w Sejmie z kierownictwem partii i klubu. Według nieoficjalnych informacji zbliżonych do klubu, podczas rozmowy - w której uczestniczył m.in. szef klubu PiS Przemysław Gosiewski, wiceszefowie PiS Adam Lipiński i Zbigniew Ziobro oraz poseł Jacek Kurski - młodzi posłowie "zostali przywołani do porządku". Jackiewicz podczas konferencji, w imieniu czwórki posłów, przekonywał, że "siła klubu PiS polega na tym, że w decyzjach najważniejszych zawsze zachowuje jedność". Powiedział, że czwartkowe spotkanie służyć miało "tylko temu, jak zażegnać pewnego rodzaju nieporozumienie, które stało się podstawą jednego, nieautoryzowanego, przypadkowego artykułu na stronach tygodnika +Wprost+". "Nie ma mowy o tym, aby nasz klub, z inicjatywy zebranych tutaj posłów głosował w sposób niespójny, niezrozumiały, czy niejednoznaczny" - powiedział. Jackiewicz apelował też do mediów, aby "nie podgrzewały atmosfery i nie przekazywały informacji, które nie mają nic wspólnego z prawdą". Z kolei Hofman ocenił, że premier Donald Tusk i politycy PO "zamiast usiąść do stołu i negocjować (...), zgodzić się na propozycję pana prezydenta, liczy na to, że z klubu PiS uda się wyłuskać kilku, kilkunastu posłów, którzy złamią dyscyplinę". "Takie kalkulacje są skazane na niepowodzenie" - powiedział poseł. "PiS będzie głosował w sprawie Traktatu razem; decyzja, która zostanie podjęta w klubie, będzie jednomyślnie przestrzegana przez ten klub" - podkreślił Hofman. "Tezy, że w klubie nie będzie jedności są tezami nieprawdziwymi" - przekonywał. Hofman podkreślił, że jeśli Donald Tusk nie zgodzi się na wprowadzenie do ustawy ratyfikacyjnej zapisów "zabezpieczających" kształt wynegocjowanego Traktatu Lizbońskiego, to - jak mówił - "niestety nie da nam wyboru, a PiS będzie głosował zjednoczony". "Najlepiej jest po prostu zawrzeć kompromis, bo innej drogi do przyjęcia Traktatu w tym Sejmie po prostu nie ma" - powiedział Hofman i dodał, że te słowa kieruje do tych polityków PO, w tym marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, którzy liczą na to, że uda się "wyłuskać" pojedynczych posłów PiS. Hofman tłumaczył, że medialne informacje o tym, jakoby czwórka posłów zamierzała złamać dyscyplinę klubową i głosować za Traktatem nawet jeśli w ustawie ratyfikacyjnej nie znajdą się postulowane przez PiS "zabezpieczenia" opierają się na "wyrwanych z kontekstu wypowiedziach, które można sprzedać pod sensacyjnym tytułem". Jeszcze zanim czwórka posłów zorganizowała konferencję w Sejmie inni politycy PiS od rana zapewniali dziennikarzy, że w PiS nie dojdzie do rozłamu na tle ratyfikacji traktatu, a w głosowaniu nad ustawą ratyfikacyjną będzie obowiązywać dyscyplina, także obecności. "W tej sprawie na pewno będzie dyscyplina i obecności i głosowania - i będziemy zjednoczeni" - mówił w czwartek dziennikarzom Jacek Kurski. Jak podkreślał, "w PiS nie ma żadnych podziałów", a informacje o rozłamie "to czyste spekulacje prasowe". W podobnym tonie wypowiadał się wiceszef PiS Adam Lipiński. "Kompletnie dementuję, nie ma sytuacji, żeby byli jacyś buntownicy, to są wymysły różnych środowisk nam nieprzychylnych" - przekonywał. "U nas jest jedność i dyscyplina w tej sprawie" - mówił. "Gwarantuję, że wszyscy posłowie u nas będę w sposób zdyscyplinowany głosowali tak, jak zostanie to ustalone na posiedzeniu klubu" - podkreślił. Także były wiceszef MSZ Paweł Kowal zapewniał, że w PiS nie dojdzie do podziału podczas głosowania nad ustawą ratyfikacyjną. Jak dodał, "spodziewa się", że większość Sejmu zagłosuje za ratyfikacją traktatu, ponieważ - według niego - uda się osiągnąć kompromis w sprawie ustawy ratyfikacyjnej. PiS domaga się tego, by w ustawie upoważniającej prezydenta do ratyfikacji Traktatu z Lizbony znalazł się zapis o konieczności uzyskania zgody prezydenta, rządu i parlamentu w sprawie ewentualnego odstąpienia od zapisów Traktatu Lizbońskiego, dotyczących kompromisu z Joaniny (chodzi o sposób podejmowania decyzji w UE) i protokołu brytyjskiego ograniczającego stosowanie Karty Praw Podstawowych. Taki zapis znajduje się w prezydenckim projekcie ustawy ratyfikacyjnej, skierowanym w tym tygodniu do Sejmu. Poprawkę tej treści PiS zgłosił też do rządowego projektu ustawy ratyfikacyjnej (który - po drugim czytaniu w Sejmie trafił do prac w komisjach spraw zagranicznych i ds. UE). Na umieszczenie "mechanizmów zabezpieczających" w ustawie nie godzi się PO, która jest zdania, że taki zapis byłby niekonstytucyjny. Platforma liczy, że uda się zbudować większość dla poparcia ustawy ratyfikacyjnej w wersji zaproponowanej przez rząd. Jednak nawet jeśli w Sejmie ustawa - w wersji rządowej - zyska wymaganą większość, to w Senacie zbudowanie większości dla poparcia ustawy może być trudniejsze. Zgodnie z konstytucją, ustawa umożliwiająca ratyfikację musi zostać poparta zarówno w Sejmie, jak i w Senacie przez 2/3 posłów oraz senatorów, przy obecności co najmniej połowy z nich. Oznacza to, że jeśli frekwencja będzie stuprocentowa, ustawę musi poprzeć 67 senatorów. W klubie PO jest ich 59, PiS zaś ma 38 senatorów. Jest też 3 senatorów niezależnych (marszałek Bogdan Borusewicz, Włodzimierz Cimoszewicz oraz związany z propisowkim PSL Piast Lucjan Cichosz). Nawet więc, jeśli za ustawą zagłosują wszyscy senatorowie PO i dwaj niezależni, to do większości PO będzie brakowało 6 senatorów. Oczywiście każdy nieobecny podczas głosowania senator PiS "ułatwi" zbudowanie większości niezbędnej do przeforsowania ustawy. Jeśli na głosowanie nie przyszłoby 9 senatorów PiS, to do "przejścia" ustawy przez Senat wystarczyłyby głosy PO i dwóch senatorów niezależnych. W Sejmie, przy stuprocentowej frekwencji, większość 2/3 to 307 głosów. PO, PSL, LiD oraz posłowie niezrzeszeni dysponują 301 głosami.