Sprawa przypomina aferę związaną ze specustawą stoczniową. "Gazeta Wyborcza" przed dwoma tygodniami podała, że wart 48 milionów złotych kontrakt na wykonanie działań przewidzianych w specustawie, nad którą pracował senator Misiak, dostała bez przetargu agencja pracy tymczasowej Work Service. Problem w tym, że Misiak ma 30 procent akcji tej firmy, był też jej założycielem. Do czasu opisania sprawy przez "Gazetę Wyborczą" zasiadał też w jej zarządzie. Z ustaleń serwisu internetowego tvp.info wynika, że konflikt interesów mógł wystąpić także w trakcie prac nad uchwalonym we wrześniu 2008 roku rządowym projektem ustawy o komercjalizacji Poczty Polskiej, zakładającej przekształcenie przedsiębiorstwa w spółkę akcyjną. Projekt był rozpatrywany w Senackiej Komisji Gospodarki Narodowej, której przewodził Misiak. Senator aktywnie nad nim pracował. Przeforsował istotną poprawkę dotyczącą nadzoru Skarbu Państwa nad Pocztą Polską. Tymczasem z ustaleń serwisu internetowego tvp.info wynika, że firma Work Service w ostatnich miesiącach dostała od Poczty Polskiej kilkanaście kontraktów. Zdecydowaną większość z nich udzielono na podstawie tzw. zamówień z wolnej ręki. Niektóre opiewają na bardzo wysokie kwoty. Przykładowo kontrakt na zatrudnianie pracowników tymczasowych dla oddziałów pocztowych na Śląsku, udzielony Work Service w grudniu 2008 roku, ma wartość prawie 3 milionów złotych. Ponad milion wart jest z kolei kontrakt z lutego 2009 roku, który dotyczy pozyskiwania personelu do oddziałów w okolicach Lublina. Wartość kontraktów, które Work Service zawarła z Pocztą Polską od początku bieżącej kadencji Senatu, wynosi około 12 milionów. Zdaniem posłów PiS, pocztowe kontrakty senatora Misiaka powinny zostać prześwietlone przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. - W ogóle uważam, że CBA powinno zbadać wszystkie kontrakty Work Service ze spółkami skarbu państwa - mówi posłanka PiS Anna Zalewska, która podobnie jak Misiak została wybrana do parlamentu z Dolnego Śląska. Dodaje jednak, że w tej sprawie, tak jak w przypadku specustawy stoczniowej, może być trudno udowodnić złamanie prawa. - Znam senatora Misiaka i mam wrażenie, że przyświecała mu zasada, iż jeżeli coś nie jest sprzeczne z prawem, to jest dozwolone. Niestety, prawo to jedno, a etyka drugie - zaznacza. W efekcie opisania przez "Gazetę Wyborczą" afery związanej ze specustawą stoczniową senator Misiak stracił miejsce w klubie Platformy Obywatelskiej i w partii. Został też odwołany z funkcji szefa senackiej komisji gospodarki narodowej. Premier Donald Tusk zapowiedział zaś, że w przygotowywanej przez rząd ustawie antykorupcyjnej znajdzie się przepis zobowiązujący polityków, by na czas pełnienia funkcji publicznych przekazywali udziały w przedsiębiorstwach do funduszów powierniczych. Wiceprzewodniczący klubu PO Waldy Dzikowski uważa, że ustalenia serwisu internetowego tvp.info to kolejny dowód na to, że wprowadzenie rozwiązań postulowanych przez premiera jest konieczne. - Jeżeli te fakty są prawdziwe, świadczą też o tym, że pan premier podjął słuszną decyzję, pozbawiając pana senatora Misiaka członkostwa w klubie i partii - dodaje. Inaczej sprawę ocenia sam senator Misiak. Zarzuty o konflikt interesów przy pracach nad rozwiązaniami dotyczącymi Poczty Polskiej uważa za absurdalne. - Moja firma obsługuje ponad tysiąc klientów, w tym największe przedsiębiorstwa w kraju. Startuje do każdego przetargu, konkursu i postępowania w swojej branży. To naprawdę nic dziwnego, że dostaje niektóre kontrakty - wyjaśnia senator Misiak. Dodaje, że nie ma żadnych związków personalnych z dyrekcją Poczty Polskiej i nigdy nie próbował na nią wpływać. Również rzecznik Poczty Polskiej Zbigniew Baranowski uważa, że decyzje o przyznawaniu kontraktów firmie Work Service nie miały związku z pracami senatora. - Wiązanie spraw związanych z ustawą o komercjalizacji a nabywaniem usług od firmy Work Service ze względów praktycznych nie ma sensu. Z firmą tą Poczta współpracuje od ponad trzech lat - wyjaśnia serwisowi internetowemu tvp.info. - Tryb zamówienia z wolnej ręki jest dopuszczalny zarówno w prawie polskim, jak i unijnym. Był stosowany nie tylko w przypadku firmy Work Service, ale również innych firm świadczących podobne usługi na rzecz Poczty, jeżeli uzasadniały to okoliczności - dodaje Baranowski.