Robert Mazurek: Kiedy zostanie pani oficjalnie ogłoszona kandydatką na prezydenta Wrocławia? Mirosława Stachowiak-Różecka: - Myślę, że w ciągu kilku dni zostaną ogłoszeni wszyscy kandydaci Prawa i Sprawiedliwości w dużych miastach. Również pani w tym gronie - nie spodziewamy się niespodzianek. Pani poseł, czy to będzie najbardziej dżentelmeńska kampania samorządowa w historii? W końcu Kazimierz Ujazdowski, który jest pani głównym rywalem, to pani kolega partyjny przez lata. - Nie wiem, czy dżentelmeńska. Myślę - patrząc na to, jacy kandydaci się we Wrocławiu objawili - że faktycznie będą dwa obozy: będzie przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości walczył o prezydenturę Wrocławia i będzie reszta, która na razie wewnątrz, między sobą, rywalizuje. I tak naprawdę wszyscy kandydaci, którzy się po tamtej stronie objawili, byli swego czasu mniej lub bardziej - albo są do dziś - związani z Rafałem Dutkiewiczem. Kazimierz Ujazdowski to w końcu były wiceprzewodniczący Prawa i Sprawiedliwości. - Ale również związany z Rafałem Dutkiewiczem. Swego czasu, przypomnę, tworzył z prezydentem Wrocławia partię polityczną. Tak, Polska XXI. - Zresztą to było wtedy jedno z wyjść Kazimierza Ujazdowskiego, Kazia Wędrowniczka, z Prawa i Sprawiedliwości. Nie przeszkadzało pani, jak tenże Kazio Wędrowniczek - jak pani teraz słodko mówi o Kazimierzu Ujazdowskim - cztery lata temu panią popierał. Pani cztery lata temu również starała się o prezydenturę Wrocławia i wtedy Kazimierz Ujazdowski panią wspierał, namawiał do głosowania na panią. - Są nawet takie zdjęcia na Twitterze, które być może są do wykorzystania w tej kampanii, gdzie mówi otwarcie, że tylko w drugiej turze można poprzeć Mirosławę Stachowiak-Różecką. Ja oczywiście wtedy za to poparcie byłam wdzięczna, bo sądzę, że mi to pomogło, wtedy był politykiem Prawa i Sprawiedliwości - natomiast dziś ewidentnie jest po drugiej stronie. My nie jesteśmy zdziwieni, że on ponownie wyszedł z Prawa i Sprawiedliwości, trochę nas już do tego przyzwyczaił. To prawda, Kazimierz Ujazdowski był w kilku partiach. - Ja chcę tylko powiedzieć, panie redaktorze, że był taki czas, kiedy po katastrofie smoleńskiej wrócił, kiedy nawet ja wierzyłam w to, że to jest kwestia emocji, że chce razem z nami budować Polskę, a tymczasem dziś już wiem, że ten powrót był po prostu cyniczny, wynikał z wyrachowania, z faktu, że być może zrobiło się dla niego trochę miejsca w Prawie i Sprawiedliwości. Teraz wszyscy jesteście bardzo surowi, ale przypominam pani, że to był wiceprzewodniczący partii. Pani rywalem będzie również Jacek Sutryk, to współpracownik Rafała Dutkiewicza. W jednym z sondaży on nawet prowadzi. - Z tymi sondażami to jest tak, że kto je robi - ten wygrywa. To prawda. - Także spokojnie z tymi sondażami. Natomiast chcę powiedzieć jeszcze coś takiego, nawiązując do Kazimierza Ujazdowskiego... Ale nie rozmawiamy o Kazimierzu Ujazdowskim. - Panie redaktorze... Niech się pani nie gniewa. To jest rozmowa z panią. Jak tu przyjdzie Kazimierz Ujazdowski, porozmawiam chętnie z nim. - Dobrze. Jacek Sutryk - urzędnik Rafała Dutkiewicza. Rzeczywiście jak na razie wydaje się przez niego popierany. Zwrócę tylko uwagę, że te sondaże, które pokazywały jego zwycięstwo, to takie jakieś nawiązanie do koalicji, która - jak na razie - we Wrocławiu nie istnieje. Prawo i Sprawiedliwość nigdy we Wrocławiu nie wygrało. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej? - Ale co to znaczy: Prawo i Sprawiedliwość nie wygrało i miałoby być inaczej? No właśnie, to jest moje pytanie. - Bo po prostu wrocławianie rozumieją i pragną we Wrocławiu zmiany. Bo jeżeli mają do wyboru kandydatów, którzy - jak mówię - wszyscy wywodzą się mniej lub bardziej ze środowiska Rafała Dutkiewicza, to oznacza, że ci ludzie nie proponują żadnej zmiany. Niech się pani nie gniewa, ale teraz bardzo pani przeszkadza Kazimierz Ujazdowski. - Nie przeszkadza mi bardzo Kazimierz Ujazdowski, panie redaktorze. To jest problem Grzegorza Schetyny, że on musi swoich wyborców przekonać do tego, że polityk kiedyś z kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości dziś może reprezentować poglądy Platformy Obywatelskiej. Chciałem panią spytać nie o sondaże, już nawet nie o Wrocław. Taki niepełnosprawny wrocławianin, jak sobie patrzy na to, co się teraz dzieje w Sejmie i na tych protestujących niepełnosprawnych i ich matki, to co może sobie myśleć o Prawie i Sprawiedliwości? Że ta partia go oszukała, bo kiedy kilka lat temu był taki sam protest w Sejmie, za rządów Platformy, to wszyscy tam byli, wszyscy popierali, a teraz co? Zapomnieliście o nich? - Widzicie państwo, to jest tak... Na wstępie trzeba powiedzieć krótko: sama ta grupa, która dziś protestuje w Sejmie, przyznała w rozmowach, że jedynie Prawo i Sprawiedliwość rzeczywiście cokolwiek robi, gdy idzie o politykę prospołeczną - oni to doceniają. To trzeba powiedzieć otwarcie. Politycy Prawa i Sprawiedliwości: pani minister, premier, prezydent podjęli z nimi rozmowy. A pani wicepremier Szydło... - Ale trzeba powiedzieć jedną rzecz. Jeśli pan pozwoli, ja chętnie odpowiem na pytanie, tylko żeby nie było ich 150... Ale to właśnie na tym polega. Czasu mamy mało, a chcemy się dowiedzieć wszystkiego. - Jeśli mogę, to już odpowiadam. Każdemu, kto mówi, że ten protest jest niepotrzebny, albo że nie wiadomo, dlaczego protestują, albo że nie mają racji, chcę powiedzieć krótko: w każdej chwili mogą się z tymi ludźmi zamienić. Oni naprawdę nie mają wyboru, więc ja jestem zwolenniczką, żeby rzeczywiście tej grupie pomóc, żeby się wsłuchać w jej głos, jak najszybciej spróbować ten problem rozwiązać. To co pani powie wicepremier ds. społecznych Beacie Szydło, która zamiast spotkać się z protestującymi spływała Dunajcem z flisakami? Bawiła się świetnie, sądząc po zdjęciach. - Panie redaktorze, gdy idzie o panią premier Beatę Szydło, to chyba na antenie nie trzeba udowadniać, że podczas swojego premierostwa naprawdę zrobiła dla Polaków i polityki prospołecznej i rodzinnej dużo. Teraz jest wicepremierem. - Panie redaktorze, spotykali się politycy Prawa i Sprawiedliwości. Jest deklaracja, że będziemy te postulaty realizować i spełniać. Pani poseł, rzeczywiście, ma pani rację, są wyłącznie deklaracje. Te matki, ci protestujący w Sejmie są. Żądają w tej chwili dymisji minister Rafalskiej i wiceministra pracy, dlatego że nikt ich nie traktuje, jak mówią, poważnie. Wszyscy przychodzą, słuchają, po czym wychodzą obrażeni. A wicepremier Szydło, jako się rzekło, w ogóle się tam nie pojawia. - Bo to już są emocje i nie można się im dziwić. Trzeba wziąć głęboki oddech, kontynuować rozmowy, a przede wszystkim rozwiązywać problem. Jestem przekonana, że zrealizujemy najważniejsze postulaty niepełnosprawnych, bo to jest bardzo ważne. I powtarzam: ci ludzie nie mają wyboru. Każdy, kto nie jest zadowolony ze swojej pracy, każda inna grupa społeczna, która być może mogłaby się domagać podwyżek - to jest zupełnie inna sytuacja. Ci ludzie naprawdę nie mają wyboru i trzeba być wrażliwym na ich problemy.