Ma to związek z prywatnym aktem oskarżenia, który w związku z wypowiedziami Miodowicza, skierował do sądu znany biznesmen Aleksander Gudzowaty. Wojna na słowa między Miodowiczem a Gudzowatym trwa od miesięcy. Biznesmen od kilku lat stara się o budowę niemiecko-polskiego gazociągu Bernau-Szczecin, który, jego zdaniem, mógłby uniezależnić nas od rosyjskiego gazu. Gudzowaty uważa jednak, że projekt jest torpedowany przez polityków z różnych opcji. W styczniu określił ich publicznie mianem "żuli" i "mafii", do której, oprócz Miodowicza, zaliczył m.in. byłego wiceministra gospodarki Piotra Naimskiego. Miodowicz poczuł się dotknięty tym określeniem i dołączył sprawę oskarżeń Gudzowatego do pozwu, który już kilka miesięcy wcześniej skierował przeciw biznesmenowi z prywatnego oskarżenia. - Wypowiedzi Gudzowatego to przejaw kryzysu psychicznego, który przechodzi - oświadczył były szef UOP w Radiu Kielce. Tymi słowami poczuł się z kolei dotknięty Gudzowaty. Skierował do sądu prywatny akt oskarżenia przeciw Miodowiczowi. W rezultacie poseł PO postanowił zrzec się immunitetu poselskiego. - Jego akt oskarżenia uważam za potwarz, bezczelność i próbę odegrania się na mnie za to, że wcześniej skierowałem wobec niego sprawę do sądu. Pan Gudzowaty w poczuciu bezkarności bez przerwy narusza moje prawa - mówi w rozmowie z serwisem internetowym tvp.info Miodowicz. Wniosek Miodowicza, w którym wyraził on zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej, rozpatrzyła już Sejmowa Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich. - Stwierdziliśmy, że wniosek formalnie jest poprawny. Pan poseł Miodowicz może już zostać pociągnięty do odpowiedzialności - mówi szef komisji Jerzy Budnik (PO). Wiktor Ferfecki