Według informacji PAP, na początku 2010 r., gdy prokuratura była jeszcze połączona z resortem sprawiedliwości, kierownictwo ministerstwa wydało zalecenie, w myśl którego prokuratury rozpatrujące białoruskie wnioski o pomoc prawną, winny precyzyjnie badać ich formalną stronę i mieć na uwadze art. 19 polsko-białoruskiej umowy o pomocy prawnej z 1994 r. Stanowi on, że pomocy nie udziela się, jeśli mogłoby to "zagrozić suwerenności lub bezpieczeństwu państwa, albo pozostawałoby w sprzeczności z podstawowymi zasadami prawa strony wezwanej". W czwartek ujawniono, że w styczniu tego roku - już po stłumieniu przez reżim Alaksandra Łukaszenki protestów po wyborach prezydenckich - o białoruskich wnioskach z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem rozmawiał szef MSZ Radosław Sikorski, który miał ostrzegać, że wnioski te mogą służyć do zwalczania opozycji demokratycznej. Według Macieja Kujawskiego z Prokuratury Generalnej, po tym spotkaniu Seremet rozmawiał z prokuratorami z Departamentu Współpracy Międzynarodowej PG i uczulał ich na tę sprawę. Jak mówił w piątek na briefingu prasowym, wtedy nie padły jeszcze informacje na temat "konkretnego mechanizmu, którym posłuży się strona białoruska, żeby zwalczać opozycję". Jak wynika z informacji PAP z prokuratury, już po tym spotkaniu prokuratura odmówiła Białorusi pomocy prawnej w sprawie Aleksandra Fieduty, który podczas kampanii prezydenckiej na Białorusi był członkiem sztabu wyborczego opozycyjnego kandydata Uładzimira Niakalajeua. Jest on aresztowany. Amnesty International uznała go za więźnia sumienia. W marcu tego roku - powołując się na art. 19 umowy - Prokuratura Okręgowa w Warszawie stwierdziła, że nie wykona wniosku o sprawdzenie, kto w Polsce finansuje działalność Fieduty i o przesłuchanie w tej sprawie konkretnych osób. Pytany o to Kujawski podkreślił, że Departament Współpracy Międzynarodowej Prokuratury Generalnej, przesyłając sprawę do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, wskazywał, by przeanalizować białoruski wniosek mając na względzie także artykuł 19. "W tym wniosku strona białoruska wyraźnie wskazała, że osoba, o którą we wniosku chodzi, stoi pod zarzutem udziału w manifestacji - i dlatego zapadła taka decyzja" - wyjaśnił. Jak wynika z ujawnionych informacji o wniosku Białorusi dotyczącym Alesia Bialackiego, białoruska prokuratura poinformowała jedynie, że chce wglądu w jego konto bankowe w Polsce, albowiem zarzuca mu ukrywanie dochodów, których nie opodatkował na Białorusi - za co grozi do 7 lat więzienia. "Nie wskazano, by chodziło o osobę prowadzącą działalność opozycyjną" - podkreślił Kujawski. Białoruski wniosek o pomoc prawną dotyczący Bialackiego jest z 9 marca tego roku. Skierowało go do polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości ministerstwo białoruskie. Polski resort przekazał sprawę Prokuraturze Generalnej. Według informacji PAP prok. Anna Adamiak z departamentu współpracy międzynarodowej postanowiła, by sprawę przekazać do realizacji Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Ta zaś nakazała uzyskać wyciąg z konta Bialackiego jednej ze stołecznych prokuratur rejonowych. 27 czerwca odpowiedź, podpisaną z upoważnienia szefa Departamentu Współpracy Międzynarodowej Krzysztofa Karsznickiego przez jego zastępczynię - prok. Annę Wiśniewską, przekazano ministerstwu w Mińsku. Po ujawnieniu tej sprawy Seremet postanowił, że teraz wszystkie wnioski strony białoruskiej o pomoc prawną, a dotyczące obywateli tego kraju, będą konsultowane z Prokuraturą Generalną, bo obecnie pomoc ta jest zdecentralizowana i np. prokuratura w Grodnie może się zwrócić wprost do prokuratury w Białymstoku - bez wiedzy centrali w Warszawie. "Gdy będziemy mieć choćby cień wątpliwości, że sprawa może być związana z działalnością opozycyjną, będziemy weryfikować te dane we współpracy z MSZ" - zapewniał Kujawski na konferencji prasowej. Nowe zalecenia Seremet skierował w piśmie do wszystkich prokuratur okręgowych i apelacyjnych. Aresztowany 4 sierpnia przez KGB Bialacki to jeden z najbardziej znanych białoruskich opozycjonistów, lider walczącej o prawa człowieka, nielegalnej na Białorusi, organizacji "Wiasna". Finanse organizacji były przechowywane na kontach innych krajów - w tym Polski. Media donoszą, że pomocy Białorusi udzieliły też Litwa i Czechy. Krytykują to polskie władze i organizacje broniące praw człowieka. W tej sprawie w Prokuraturze Generalnej wszczęto wewnętrzne postępowanie służbowe. Wyniki wstępnego postępowania mają być znane do wtorku, gdy Seremet ma podjąć dalsze decyzje - nie wyklucza się, że także personalne lub dyscyplinarne. Wojciech Tumidalski