Ministerstwo dla każdego
Aby starczyło stołków dla potencjalnych koalicjantów, PiS musi dzielić dotychczasowe ministerstwa i tworzyć nowe resorty.
Według polityków PiS, w rękach tego ugrupowania powinno zostać 11 z 16 istniejących obecnie resortów. Niewykluczone jednak, że liczba ministerstw wzrośnie nawet do 19. Zależy to m.in. od tego czy do koalicji PiS-Samoobrona-LPR dołączy PSL. Jeśli tak, Samoobrona powinna otrzymać trzy resorty, a pozostali koalicjanci po jednym.
Już wczoraj radio RMF informowało o propozycji powstania resortu gospodarki morskiej. Ale na morzu się raczej nie skończy. PiS próbuje też podzielić na dwa oddzielne resorty Ministerstwo Transportu i Budownictwa. Wcześniej pojawiały się też pomysły wydzielenia z Ministerstwa Edukacji resortu do spraw szkolnictwa wyższego, a także podziału resortu pracy i polityki społecznej.
Politycy opozycji ironizują, że na tej zasadzie można podzielić jeszcze Ministerstwo Sportu na resorty zajmujące się sportem rekreacyjnym i wyczynowym lub olimpijskim i nieolimpijskim. Albo też wydzielić z resortu budownictwa i transportu np. ministerstwo budynków wielkopowierzchniowych - wszak hipermarkety od dawna cieszyły się sporym zainteresowaniem u potencjalnych koalicjantów.
Oprócz dzielenia istniejących ministerstw jest też tendencja do znajdowania wspólnej tematyki rozproszonej po wielu resortach i łączenia ich w jedno. Stąd wziął się pomysł resortu gospodarki wodnej, a kolejnych możliwości jest wiele w zależności od koalicyjnych potrzeb. Bo też jeśli powstanie czwórporozumienie PiS - Samoobrona - LPR - PSL, to potrzeba będzie wiele stanowisk, by obdzielić wszystkich chętnych.
Jan Rokita z PO zwrócił dzisiaj jednak uwagę, że mnożenie resortów i stołków stoi w sprzeczności z podstawowymi założeniami PiS-owskiego programu "taniego państwa".
INTERIA.PL/RMF/PAP