Zachowanie ciągłości reform i prowadzonych programów, utrzymanie stabilności obecnego układu politycznego, wytłumianie napięć partyjnych - to główny cel ogłoszonych we wtorek zmian w rządzie, które wymusiły wygrane przez Zjednoczoną Prawicę wybory do Parlamentu Europejskiego. Nowi ministrowie obejmują jednak funkcję praktycznie w przeddzień kolejnej przedwyborczej kampanii. A to oznacza, że czasu na poznanie resortu jest niewiele. Pomóc przed jesiennymi wyborami mają, z jednej strony, ministrowie, którzy wyjadą do Brukseli. Takie nazwiska jak Beata Szydło czy Joachim Brudziński w miarę możliwości będą wsparciem dla PiS w najważniejszych wyborach tego roku. Z drugiej strony pomogą nowi, których na stanowiska powołał prezydent Andrzej Duda. Mają oni niewiele czasu, by pokazać się z jak najlepszej strony i ewentualnie - po wygranych wyborach - utrzymać tekę ministra. Testem dla nich będzie przeprowadzenie zmian, które PiS planuje wprowadzić przed wyborami na jesieni. Tak jak minister edukacji zostanie we wrześniu poddany próbie przez nauczycieli, a nowa minister spraw wewnętrznych będzie zmuszona zmierzyć się z brakiem rąk do pracy w policji, tak nic nie wskazuje dzisiaj, by nowy minister finansów miał problemy z budżetem czy spowalniającą gospodarką. Wyższy od oczekiwań wzrost gospodarczy w I kw. (4,7 proc.) jest potwierdzeniem tego, że polska gospodarka radzi sobie dobrze, chociaż symptomów spowolnienia, np. u naszych sąsiadów - nie brakuje. Zwraca na to uwagę także Komisja Europejska, która ocenia, że Polska będzie się rozwijać w tempie 4,2 proc. w 2019 r., tj. najszybciej w całej UE. Także OECD w swoich najnowszych prognozach szacuje, że będzie to 4,2 proc. W rządzie natomiast nieoficjalnie mówi się, że w 2019 r. wzrost gospodarczy może osiągnąć wysokość 4,4-4,5 proc. Co to oznacza? PiS przynajmniej z gospodarką nie będzie miał na razie problemu. Tym samym odsuwa się ryzyko przekroczenia 3 proc. deficytu w wyniku wysokich wydatków, związanych z tzw. piątką Kaczyńskiego. Za budżet ma odpowiadać Marian Banaś, dotychczasowy wiceminister, który będzie także kontynuować swoją pracę jako szef Krajowej Administracji Skarbowej. Co istotne, w środowisku PiS jest on odbierany jako osoba o wysokiej zdolności do podejmowania rozmów na poziomie politycznym, co będzie pomocne przy tworzeniu przyszłorocznego budżetu. Może także próbować dalej uszczelniać system podatkowy, by dodatkowo zwiększyć wpływy z VAT czy CIT. W takim otoczeniu PiS będzie mógł rzucić wszystkie siły na kolejny przedwyborczy maraton. Zacznie od konwencji programowej, która planowana jest za ok. 1-1,5 miesiąca. Nie będzie to jednak wyłącznie przedwyborcza mobilizacja, ale "rzucenie kotwicy programowej na trzy-cztery lata". Pomimo dobrych wyników gospodarczych, trudno oczekiwać, że ponownie PiS zaproponuje "piątkę" tej skali, jak ostatnio. Mają to być jednak konkretne punkty programowe w takich obszarach jak finanse i podatki, energetyka, rynek pracy. Tym razem szczególny nacisk ma być położony na młodych i pracujących. Nieoficjalnie mówi się, że PIT 0 proc. dla pracujących przed 26 rokiem życia może wejść już 1 sierpnia lub - nieznacznie później - 1 września, nie tak jak wskazywała minister Teresa Czerwińska dopiero od 1 stycznia 2020 r. Trwają także prace nad obniżką PIT o 1 proc. Natomiast kwota wolna od podatku wzrośnie najpewniej nie dwukrotnie, ale nieznacznie więcej. Bartosz Bednarz