- Kontynuowałam realizację programu po poprzednikach, czyli kierownictwie PiS - tłumaczy się szefowa resortu zdrowia. Dodaje, że od razu zabrała się za zmiany w prawie i zapisała je w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej, którą zawetował prezydent. Kolejna próba regulacji, czyli nowelizacja ustawy o ZOZ-ach czeka na swoją kolej w Sejmie. - Odpowiedniego prawa nie było i nadal nie ma. Mimo to - według minister - pieniądze wydano w sposób przemyślany. Było to zabezpieczenie wielu szpitali przed wejściem komorników, ewentualnymi ewakuacjami pacjentów i upadłością - twierdzi Kopacz. Takie argumenty nie przekonują inspektorów NIK. Minister zdrowia uważa sprawę za zamkniętą i nie ma zamiaru się z niej tłumaczyć nawet premierowi, chyba że zostanie do tego zmuszona. Sprawa dotyczy programu "Wzmocnienie bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli", którego celem jest dofinansowanie zadłużonych placówek.