Minister odniosła się w ten sposób do doniesień "Gazety Wyborczej", że rodzice, którzy wybrali dla swych 6-letnich dzieci przedszkole zamiast szkoły, właśnie odkryli, że ich pociechy w "zerówce" nie będą się uczyć czytać ani pisać. Według gazety wszystkiemu - choć niechcący - winien resort edukacji narodowej, który nie liczył się z gremialnym protestem rodziców, chcących swym pociechom przedłużyć dzieciństwo. - Programy edukacyjne dla przedszkoli, które będą teraz obowiązywać, ja mam przekonanie, że są to po prostu lepsze programy i mam naprawdę przekonanie, że te dzieci będą lepiej przygotowane, będziemy zapobiegać porażkom szkolnym. To nie jest tak, że nauka szkolna składa się tylko z nauki kaligrafii, naprawdę do tego trzeba się przygotować - mówiła Hall w radiowych Sygnałach Dnia. Zaznaczyła, że "edukacja to jest też mnóstwo innych rzeczy, które dzieci robią w przedszkolu". - Malują, wycinają, kroją, lepią, budują, tańczą, śpiewają, grają w różne gry, mają rozmaite ćwiczenia koordynacyjne, sportowe itd., są uspołeczniane - wyliczała. - "Zerówka" ma być właśnie taka - nie nauka kaligrafii, tylko mnóstwa umiejętności, które pomagają potem mieć dobry start z tą kaligrafią - podkreśliła Hall. - Jestem przekonana, że te nowe programy zapobiegną wszelkim kłopotom, jakie część dzieci miewa właśnie na starcie szkolnym. Miejmy świadomość, że mamy w naszym systemie edukacji dużo porażek szkolnych, dużo dzieci, które właśnie niedostatecznie dojrzałe są sadzane do nauki kaligrafii - mówiła minister edukacji.