złamał prawo niefortunną decyzją, w której upoważnił szefa departamentu kadr MON Jacka Olbrycha do delegowania sędziów sądów garnizonowych do wojskowych sądów okręgowych. W efekcie minister naraził na ogromne koszty wojskowe sądownictwo i wszystkich jego klientów. Nikt nie zwrócił ministrowi uwagi, że jego decyzja jest niezgodna z ustawami o ustroju sądów powszechnych oraz o ustroju sądów wojskowych. Stanowią one, że decyzje w sprawie delegowania sędziów do sądów wyższych instancji ma jedynie minister sprawiedliwości (w przypadku MON - szef tego resortu) lub w ich zastępstwie sekretarze lub podsekretarze stanu. Olbrycht był urzędnikiem niższego szczebla, więc jego decyzje są bezprawne. Izba Wojskowa Sądu Najwyższego unieważniła już dwa wyroki wydane przez nieprawnie delegowanego sędziego. "Trybuna" zapowiada, że do sądów I instancji wrócą setki spraw - mówi się o ponad 600 - w których orzekali, zasiadali w składach sędziowskich, podejmowali jakiekolwiek decyzje sędziowie delegowani przez Olbrycha. A z tym wiążą się ogromne koszty i trwające miesiącami procesy.