"Ja szanuję biznesmenów, a nie frajerów. Jeśli zaproponowaliśmy już w połowie sierpnia instrument wycofania z rynku, w którym za jabłka proponujemy 27 groszy, a frajerzy wiozą jabłka na przetwórstwo po 12-14 groszy, to ich wybór" - mówił minister w wywiadzie dla portalu mpolska24.pl. W sobotę w TVPInfo przepraszał i tłumaczył się tempem dyskusji. Poza tym apelował do sadowników, by nie oddawali swojej produkcji niemal za darmo. Szef resortu tłumaczy, że takie działania nie tylko są nieopłacalne, ale psują cały rynek. Ministerstwo zachęca producentów do składnia wniosków o rekompensaty. Od wtorku można wnioskować o środki z drugiej transzy pomocy. Unijna oferta skierowana jest do producentów pomidorów, marchwi, kapusty, słodkiej papryki, kalafiorów i brokułów głowiastych, ogórków, korniszonów, grzybów z rodzaju Agaricus, jabłek, gruszek, śliwek, owoców miękkich, winogron stołowych. Marka Sawickiego tłumaczyła też podczas wizyty w Radomiu premier Ewa Kopacz. Wyjaśniała, że jest on bardzo przejęty sytuacją z embargiem i dobrze życzy polskim rolnikom. Być może zbyt skrócił dystans w swojej wypowiedzi - stwierdziła. Do przeprosin wzywali ministra posłowie Solidarnej Polski. "Żaden poważny i liczący się z ludźmi minister rolnictwa w Europie nie pozwoliłby sobie na sformułowanie takich słów" - mówili w sejmie Beata Kempa i Zbigniew Ziobro.