Świadectwo przygotowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego przypomina druki oficjalnych świadectw szkolnych. Wynika z niego, że Zalewska nie zdała do następnej klasy. W rubryce "zachowanie" wpisano: naganne. Wymieniono też dziesięć "obowiązkowych zajęć". Ze wszystkich minister otrzymała ocenę niedostateczną. Obok każdej oceny znalazło się krótkie uzasadnienie. Przy negatywnie ocenionym zajęciu "sieć szkół" napisano: "powrót do starego systemu, likwidacja najnowocześniejszych szkół - gimnazjów", a przy zajęciu "stabilizacja" - "chaos w szkołach wywołany nieprzygotowaną reformą edukacji". Zajęcie "bezpieczeństwo w szkole" zostało negatywnie ocenione - gdyż według związkowców - powstają duże, zatłoczone podstawówki pracujące na dwie zmiany. Ocenę negatywną z zajęcia "praca dla nauczycieli" uzasadniono tym, że ponad 30 tys. nauczycieli straci pracę lub zatrudnienie w pełnym wymiarze. Kolejne obowiązkowe zajęcia również - według ZNP - nie wypadły lepiej. Niedostateczne oceny minister edukacji dostała także za: "podstawy programowe", które - zdaniem ZNP - choć nowe, są anachroniczne, z błędami, pisane na kolanie. Przy zajęciu "jakość kształcenia" w uzasadnieniu napisano: "o rok krótsze obowiązkowe kształcenie ogólne", przy zajęciu "równe szanse" - "kumulacja roczników w 2019 r.", przy zajęciu "przedszkola" - "tłok w przedszkolach, brak miejsc dla trzylatków". W rubryce "szczególne osiągnięcia" wymieniono w czterech punktach: "Kłamie jak z nut; Autorka nieprzygotowanej reformy edukacji, przeciwko której od roku protestują rodzice i nauczyciele; Stała się twarzą chaosu w szkole; Ograniczyła szanse edukacyjne polskich uczniów, likwidując najlepiej wyposażone szkoły w Polsce i skracając kształcenie ogólne". Pod świadectwem znalazł się podpis: nauczyciele i wychowawcy. Podobne "świadectwa szkolne" związkowcy z ZNP przygotowali w ubiegłym roku dla Anny Zalewskiej, a dwa lata temu dla ówczesnej minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Obie minister nie otrzymały promocji do następnej klasy, Zalewska na dziesięć zajęć obowiązkowych w wszystkich otrzymała ocenę niedostateczną, a Kluzik-Rostkowska na dwanaście zajęć obowiązkowych z dziesięciu miała ocenę niedostateczną. Także w tym przypadku wystawionym ocenom towarzyszy uzasadnienie, np. ocenę negatywną z zajęcia "prawo" uzasadniono tym, że minister "zignorowała prawa rodziców, które określa Europejska Karta Praw i Obowiązków Rodziców. Zapomniała o tym, że rodzice mają prawo decydować o kształceniu oraz wychowaniu zgodnego z ich wizją W tym roku "świadectwo" przypominające druk szkolny dla minister edukacji przygotowała także koalicja "Nie dla chaosu w szkole". Jak można na nim przeczytać "Decyzją rodziców i nauczycieli nie spełnia wymogów do dalszego zajmowania stanowiska". W rubryce "zachowanie" wpisano: naganne. Wymieniono też osiem "obowiązkowych zajęć": struktura szkolna, przedsiębiorczość, organizacja pracy szkół, bezpieczeństwo, planowanie, prawo, tworzenie podstaw programowych, odpowiedzialność oraz etykę. Ze wszystkich minister otrzymała ocenę niedostateczną. W rubryce "szczególne osiągnięcia" wymieniono w pięciu punktach: "Skróciła kształcenie ogólne o rok. Przyczyniła się do wprowadzenia niepokoju wśród młodzieży, która będzie musiała decydować rok wcześniej niż koledzy, o swojej dalszej edukacji; Przysporzyła rodzicom wielu trosk, ale równocześnie zjednoczyła ponad 910 tysięcy obywateli w walce o dobro edukacji; Nie dotrzymała obietnic wyborczych partii PiS odnośnie wsłuchiwania się w głos obywateli, pytania ich o zdanie w WAŻNYCH kwestiach; Pogłębiła deficyt miejsc w przedszkolach; Utrudniła uzdolnionym dzieciom realizację pasji w szkołach artystycznych oraz sportowych". Koalicję "Nie dla chaosu w szkole" tworzą: organizacje, instytucje, ruchy społeczne, rodzice i nauczyciele; m.in. Obywatele dla Edukacji, Przestrzeń dla Edukacji, Stowarzyszenie Rodzice dla Edukacji, Społeczne Towarzystwo Oświatowe, Krajowe Forum Oświaty Niepublicznej, Komitet Obrony Demokracji, Społeczny Monitor Edukacji, Evidence Institute i Związek Nauczycielstwa Polskiego. Deklarują oni, że "leży im na sercu dobro dzieci i młodzieży". Jak zaznaczają, polska szkoła nie potrzebuje rewolucji, lecz mądrych i przemyślanych zmian.