Z udziałem ministra ds. UE, ekspertów i analityków zorganizowana została w czwartek w kancelarii premiera konferencja "Czy autonomia strategiczna to właściwa odpowiedź UE na zmieniający się świat?". Jest elementem serii debat o przyszłości Unii zainaugurowanych przez Komisję Europejską, Radę Europejską i Parlament Europejski w maju tego roku. Szymański podkreślał rolę autonomii strategicznej UE w obszarze gospodarczym w oparciu o wspólny rynek. Stwierdził, że bardzo często w dyskusji publicznej członkostwo w Unii redukowane jest do transferów finansowych. Podkreślał, że transfery przynoszą Polsce realne korzyści, ale wraz z bogaceniem się kraju ich rola będzie słabnąć. 10-krotne zyski - Zyski Polski z integracji europejskiej w obszarze integracji handlowej, przepływów handlowych są około 10-krotnie wyższe niż ten niezwykle pozytywny bilans transferów bezpośrednich - mówił Szymański. - Korzystamy na wszystkich obszarach integracji europejskiej, nie tylko na transferach - podkreślił. Minister ds. UE zapewniał, że Polska jest nie tylko biorcą, ale też dawcą wzrostu gospodarczego w UE oraz bezpieczeństwa, zwłaszcza na granicy wschodniej Wspólnoty. Podkreślał, że to od Polski zależy, czy krajowa gospodarka będzie przyciągać zarówno inwestycje, jak i reinwestycje. Zdaniem Szymańskiego w obopólnym interesie, zarówno krajów Europy Środkowej, jak i krajów "starej UE" nazywających się "oszczędnymi", jest przełamanie dyskusji o integracji UE jako bilansie transferów finansowych i ukazanie wszystkich aspektów integracji. "Wszyscy zarabiamy na wspólnym rynku, dlatego jest to tak ważne, żeby wspólny rynek postawić w centrum myślenia o autonomii strategicznej UE na przyszłość - to klucz do polskiego stanowiska i w tej dziedzinie nic się nie zmieniło od początku członkostwa Polski w Unii Europejskiej" - powiedział Szymański. Wyliczenia Patryka Jakiego Z kolei w poniedziałek podczas konferencji prasowej w Sejmie europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki przedstawił wyliczenia, według których Polska straciła na członkostwie w UE. Na konferencji zaprezentowano bilans transferów finansowych pomiędzy Polską a Unią Europejską od 2004 roku. - W dyskusji bardzo często słyszymy, zwłaszcza od polityków zachodnich, że Polska traktuje UE jak bankomat, że Polska otrzymuje fundusze europejskie, dlatego że "wszyscy chcą Polsce pomóc i nikt nie ma w tym żadnego interesu". Nie pokazuje się całego kontekstu: że kiedy wchodziliśmy do UE fundusze gwarantowane były opłatą za dostęp do polskiego rynku - twierdził europoseł. Według szacunków, które przedstawił, łączne całkowite straty dla Polski w okresie 2004-2020 mają wynosić 535 mld zł.