Co ciekawe, wpis pojawił się dokładnie na 3 tygodnie i 3 dni przed wyborami i akurat w dniu, gdy w Sejmie swój projekt złożyli rodzice sprzeciwiający się rządowej reformie. Minister Hall proponuje, by w przyszłym roku do pierwszej klasy poszły tylko sześciolatki urodzone między styczniem a sierpniem. Rodzice dzieci urodzonych we wrześniu, październiku, listopadzie i w grudniu mieliby w tej kwestii możliwość wyboru. Obowiązek szkolny dla sześciolatków zostałby natomiast wprowadzony dopiero od 2013 roku. Na razie to wyłącznie propozycja - i to w formie zdania warunkowego, wielokrotnie złożonego. Pani minister pisze, że nad tym, czy wprowadzić w życie to rozwiązanie, pomyśli w listopadzie, a więc po wyborach: "Jeśli - po otrzymaniu pełnych danych w listopadzie z Systemu Informacji Oświatowej - potwierdzą się te wstępnie zebrane liczby, uważam, że warto rozważyć rozłożenie obowiązku na dwa lata. Proponowałabym wtedy, aby w roku szkolnym 2012/2013 obowiązek szkolny objął dzieci urodzone w 2005 roku i sześciolatki urodzone do końca sierpnia 2006 roku, zaś rodzice dzieci urodzonych od września 2006 roku mieliby wybór. W roku szkolnym 2013/2014 obowiązek szkolny niech obejmuje już wszystkie sześciolatki urodzone w roku 2007 i od września 2006 roku. Poza tym byłaby utrzymana możliwość przyspieszania i opóźniania rozpoczynania realizowania obowiązku szkolnego na wniosek rodzica poparty opinią poradni. W oparciu o te dane, które dotychczas udało się zebrać, taki rozwiązane byłoby według mnie optymalne". Ciekawe, że Katarzyna Hall zgłasza swoją propozycję na blogu internetowym - tak jest przecież mniej zobowiązująco. Do pierwszych klas poszło w tym roku 23,6 proc. uprawnionych 6-latków Powołując się na dane z 2262 gmin Hall podała, że w 2011 roku do pierwszych klas szkół podstawowych poszło 23,6 proc. uprawnionych dzieci sześcioletnich (czyli takich, które wcześniej minimum przez rok chodziły do przedszkola). Według niej, w skali kraju rozkłada się to różnie: od 0 proc. (w 96 gminach, na ogół małych) do 100 proc. np. w Dzierżoniowie w woj. dolnośląskim i Łęczycy w woj. łódzkim. "Niestety jest 212 samorządów (mniej niż 10 proc.), które nie podjęły nawet pieniędzy na wyposażenie szkolnych miejsc zabaw z programu Radosna Szkoła, gdzie nie był wymagany żaden wkład własny" - napisała minister. "Mam przekonanie, że wcześniejsze rozpoczynanie edukacji jest dobre dla rozwoju dzieci, jednak musi odbywać się w dobrych warunkach. Każdej szkole i gminie, w której nie umiano dotychczas skorzystać z różnych programów wsparcia tej zmiany, zostanie udzielona dodatkowa informacja i podane przykłady dobrych praktyk. Żeby nie okazało się, że niektórzy umieszczą dzieci na dwie zmiany w piwnicy, zasłaniając się brakiem możliwości" - zaznaczyła Hall. Szkoły muszą być dobrze przygotowane Na swoim blogu Hall wyraziła też zadowolenie, że jest tak wielu rodziców, którzy tak jak ona przejmują się stanem szkół w kontekście obniżenia wieku obowiązku szkolnego. Podkreśliła, że szkoły muszą być dobrze przygotowane na przyjęcie dzieci nie tylko sześcioletnich, ale i starszych, bo siedmiolatek czy ośmiolatek też zasługuje na dobre warunki, miejsca do zabawy, dobrą opiekę i bezpieczeństwo. "Dzięki wspólnym staraniom rodziców, samorządu i rządu udało się już 87 proc. szkół wyposażyć w szkolne miejsce zabaw" - napisała minister. Przypomniała, że to gminy odpowiadają za przygotowanie i prowadzenie szkół oraz, że rząd przeznaczył ponad 3 mld zł na wsparcie tej zmiany. "Osobiście wiele razy spotykałam się z samorządowcami. Informowałam o możliwościach finansowego wsparcia, o warunkach, jakie mogą stworzyć dzieciom. Dlatego znam przykłady samorządów wzorowo i odpowiedzialnie podchodzących do nowego zadania, które umiały z tych funduszy i możliwości skorzystać i teraz rodzice posyłają tam z ufnością swoje sześciolatki do pierwszej klasy. Gdyby tak było wszędzie, nie miałabym obaw. Podzielam troskę o jak najszybsze poprawienie warunków nauki i opieki nad najmłodszymi uczniami w każdej polskiej szkole. Bez obniżania wieku szkolnego trudniej byłoby tę poprawę osiągnąć" - zaznaczyła Hall. Sejm: Pierwsze czytanie obywatelskiego projektu Zgodnie z nowelizacją ustawy o systemie oświaty z marca 2009 r., od 1 września 2012 r. obniżony zostanie wiek rozpoczynania obowiązkowej nauki w szkole z siedmiu do sześciu lat. W związku z tym od 1 września 2011 r. wszystkie pięciolatki muszą przejść obowiązkowe wychowanie przedszkolne. Do tego czasu o tym, czy dziecko wcześniej rozpocznie naukę, czy nie, decydują rodzice. Zgodnie z ich wolą do I klas w całym kraju w roku szkolnym 2010/2011 poszło 12,5 proc. dzieci sześcioletnich, a w roku 2009/2010, gdy zaczęto obniżać wiek rozpoczynania nauki, do szkół poszło 4,3 proc. sześciolatków. W czwartek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Zakłada on zniesienie obowiązku szkolnego dla sześciolatków i przedszkolnego dla pięciolatków, a także powrót do tzw. starej podstawy programowej nauczania i wychowania przedszkolnego, czyli "przywrócenie stanu sprzed reformy edukacji". Zdaniem wnioskodawców polskie szkoły nie są przygotowane na przyjęcie dzieci młodszych. Podczas debaty w Sejmie wszystkie kluby poselskie opowiedziały się za dalszą dyskusją nad obywatelskim projektem. Piątek jest ostatnim dniem ostatniego posiedzenia Sejmu tej kadencji. W przypadku projektów obywatelskich nie obowiązuje zasada dyskontynuacji, oznacza to, że nad projektem będzie pracował Sejm wyłoniony w nowych wyborach. Więcej na ten temat przeczytaj w serwisie interia360.pl