Tzw. podwójny rocznik - uczniowie, którzy skończyli szkoły podstawowe i gimnazja - spotkają się w nadchodzącym roku szkolnym w szkołach ponadpodstawowych. Zgodnie z zaleceniami resortu edukacji dyrektorzy szkół zwiększyli liczbę oddziałów w placówkach. Nie gwarantuje to jednak, że wszyscy uczniowie dostaną się do wymarzonych szkół. W programie "Wydarzenia i opinie" w Polsat News o sprawę spytano rzecznika rządu; wskazano, że w pierwszym etapie rekrutacji 2,5 tys. uczniów w Krakowie, ponad 800 w Szczecinie, tyle samo w Olsztynie i 600 absolwentów w Lublinie nie zdobyło siebie miejsca w żadnej z wybranych przez siebie szkół ponadpodstawowych. Zalewska obiecała "zero problemów" "Zawsze, co roku, te zasady są w różnych miastach ustalane w ten sposób, że te limity są różnie ustawiane, więc to zależy, czy jest na przykład trzy czy więcej szkół do wskazania. Natomiast warto podkreślić, że to samorząd terytorialny decyduje o tym, w jaki sposób organizuje konkretne szkoły, czy zwiększa na przykład liczbę oddziałów i w jaki sposób organizuje miejsca po byłych gimnazjach. Bo to nie jest tak, że wskutek reformy (edukacji - PAP) liczba nauczycieli nagle się zmniejszyła; globalnie rzecz biorąc ona jest większa niż dotąd" - zapewnił. Na uwagę, że można traktować jego słowa jako spychanie odpowiedzialności na samorząd, podczas gdy były zapewnienia ówczesnej minister edukacji Anny Zalewskiej, że po reformie nie będzie żadnych problemów, Müller powiedział, że MEN przygotowało "takie warunki finansowe, organizacyjne i prawne, aby tego problemu nie było". Nowy minister jedzie w teren Müller podkreślił, że rząd nie umywa rąk w tej sprawie, tylko wskazuje wyraźnie, że to jest kompetencja samorządu terytorialnego "w zakresie konkretnej już organizacji poszczególnych oddziałów klasowych czy szkół". Pytany, czy rząd lub kuratoria oświaty mogłyby pomóc, Müller powiedział, że "z jednej strony samorząd terytorialny mówi o tym, że rząd nie powinien się wtrącać do tego, by organizować życie szkół w bardzo szczegółowy sposób, a z drugiej strony, gdy to pole jest oddawane samorządowi i decyzje są po jego stronie, to jest mowa o tym, że to rząd ma rozwiązywać te problemy". "Pod względem finansowym, organizacyjnym, prawnym, wszystkie możliwości, aby samorząd odpowiednio to zorganizował istnieją, w związku z tym tu ważna jest dobra wola tych samorządów" - dodał Müller. Rzecznika rządu spytano, czy minister edukacji powinien "zrobić jakieś spotkanie, by rząd mógł pomóc". "Wiem, że minister Piontkowski będzie spotykał się z włodarzami większych miast i rozmawiał z nimi tak, by zachęcić ich do tego, by rozwiązać tę kwestię. Bo naszą wspólną troską, samorządu i rządu, jest to, by jak najmniej osób czuło rozczarowanie w związku z tymi wyborami do szkół ponadpodstawowych" - dodał Müller.