Jak poinformował w kwietniu resort rolnictwa, po napływających do ministra rolnictwa "licznych skargach od rolników na organizacje ochrony zwierząt, które pod pretekstem ich złego traktowania zabierają je od ich właścicieli, szef resortu rolnictwa uznając je za zasadne, zaproponował wprowadzenie zmian w przepisach". Zmiany przepisów, polegające na zakazie odbierania właścicielom "maltretowanych' zwierząt przez organizacje broniące ich praw, miały trafić do kolejnej wersji ustaw tworzących tarczę antykryzysową. Finalnie nie zostały uchwalone. Szef resortu rolnictwa był krytykowany przez organizacje chroniące praw zwierząt, że pod pozorem walki z pandemią chce zakazać odbioru maltretowanych zwierząt. "Spodziewałem się tego hejtu" W rozmowie z tygodnikiem "Wprost" w połowie maja, Ardanowski odnosząc się do tej krytyki mówił m.in. że "z rolników próbuje się uczynić odpowiedzialnymi za zmiany klimatyczne, za rabowanie przyrody, za niszczenie środowiska, co jest nieprawdą. Rolnicy są kustoszami przyrody, dbają o miliony zwierząt w Polsce, o ich dobrostan, warunki utrzymania". "Spodziewałem się tego hejtu, ale może nie aż tak dużego. Epitety, wyzwiska, grożenie mi śmiercią. To jest mniej więcej podobne - i użyję tego porównania - jak cała propaganda hitlerowska wymierzona przeciwko Żydom czy Słowianom" - dodał wówczas. "Zachowanie czysto łajdackie" W poniedziałek szef resortu rolnictwa był pytany w RMF FM, czy podtrzymuje swoją opinię o organizacjach ekologicznych wypowiedzianą dla tygodnika "Wprost". W odpowiedzi Ardanowski wskazał, że to, co się dzieje w tej chwili w debacie o stosunku ludzi do zwierząt, jest dla niego przerażające. "Jeżeli ktoś ma inne zdanie niż tzw. obrońcy zwierząt, to padają pod ich adresem obrzydliwe epitety" - mówił. Dodał, że w resorcie rolnictwa powstaje lista organizacji, które odbierają zwierzęta. "Będziemy żądać od nich wyjaśnień, co stało się z tymi zwierzętami" - zapowiedział. "Każda z tych organizacji będzie musiała zdać sprawozdanie przed organem kontrolnym - ile zwierząt odebrano w ostatnich latach, gdzie są te zwierzęta, bo nie możemy się doliczyć znacznej części tych zwierząt, jakie były koszty utrzymania. Dla wielu organizacji, tzw. działaczy to się stało bardzo dochodowym biznesem. Ten biznes musi być przecięty, ponieważ jest szkodliwy społecznie i przede wszystkim niesprawiedliwy - jest zachowaniem często łajdackim" - mówił. Na uwagę, że minister rolnictwa rzuca cień oskarżeń na organizacje, nie mówiąc o które konkretnie mu chodzi, Ardanowski odparł: To proszę, żeby te organizacje podały mnie do prokuratury. To jest naturalne, że jeżeli czują się oskarżone bezpodstawnie - uderzyłem w stół, to niech się nożyce odezwą.