- Pospolici przestępcy muszą sobie zdawać sprawę, że podjęcie działań bandyckich, złodziejskich w stosunku do tych osób spotka się z natychmiastową reakcją organów ścigania - uważa pełnomocnik rodziny Ireneusz Wilk. Dlatego, jak twierdzi, w tym włamaniu nie chodziło o kradzież. Wilk uważa, że może to być sygnał od ludzi, którzy czują się zagrożeni trwającym śledztwem, mającym na celu wyjaśnienie nieprawidłowości działań organów ścigania w sprawie porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika. Nieznani sprawcy, którzy włamali się w nocy do domu Danuty Cieplińskiej-Olewnik w Płocku, ukradli z mieszkania pieniądze i dwa telefony komórkowe. Komórki potem porzucili. Kiedy włamywacze plądrowali dom, siostra Krzysztofa Olewnika była w środku. Domownicy zbagatelizowali dochodzące do nich nocne szmery. Policja wciąż zabezpiecza ślady, a na miejsce przyjechał prokurator. Jak powiedział reporterowi RMF FM Krzysztofowi Zasadzie mąż Danuty Olewnik, jest kilka hipotez na temat włamania. Nie chciał ich jednak ujawnić. Danuta Cieplińska-Olewnik jest siostrą uprowadzonego w 2001 r., a następnie zamordowanego Krzysztofa Olewnika, syna przedsiębiorcy branży mięsnej z Drobina pod Płockiem. W domu wykonywane są nadal czynności dochodzeniowe.