Konrad Piasecki: Strasznie daleko pana rzuciło. Rozumiem, że "jedynka" w nagrodę, Gdynia za karę. Leszek Miller: - Nie, nie. W żadnym razie za karę. Ponieważ słyszałem przed chwilą miniankietę na temat spadochroniarzy, więc wyjaśniam, że ja nie jestem spadochroniarzem, ale marynarzem i nie skaczę, tylko się wynurzam. A już pan poczuł w sobie duszę Kaszuba i zaczął wąchać tabakę? - Ja nigdy nie będę miał duszy Kaszuba, bo urodziłem się na Mazowszu, ale jestem pod wrażeniem gospodarności tego regionu, energii ludzkiej, przemian, które tutaj się zdarzyły, choć oczywiście mogło być lepiej. Ale tak serio mówiąc, czuje pan, że takie rzucenie na tak dalekie rubieże ma jakikolwiek sens? - Dla byłego premiera cała Polska jest jednym okręgiem wyborczym, a poza tym przypominam sobie jak 20 lat temu pojawiłem się w podobnym charakterze w Łodzi. Wtedy też pytano mnie, dlaczego, Łódź i tak dalej. A potem było dla mnie wielką przyjemnością, gdy po kilku latach wszyscy uważali, że urodziłem się w Łodzi i mieszkam w Łodzi. I to jest też moje marzenie na obecny czas, żeby po kilku latach wszyscy uważali, że urodziłem się i mieszkam na Wybrzeżu. Czyli od dzisiaj pan mówi: jestem gdynianinem. - Nie tylko gdynianinem, dlatego, że okręg 26. to nie tylko Gdynia, to także inne duże miasto Słupsk, 9 powiatów, spory obszar i 1,1 mln ludzi. Rozumiem, że kandyduje pan z wiarą, że SLD w tych wyborach idzie po władzę? - Idzie do współuczestniczenia we władzy. Uważam, że SLD ma takie szanse i to byłoby dla Polski bardzo potrzebne, bo trzeba dać naszemu krajowi nowy impuls modernizacyjny, bo trwanie nie oznacza dobrego przetrwania. Jeśli koalicja, to tylko z PO? - W tym sensie tylko, że PiS dobrowolnie określił się jako partia pozasystemowa, jako partia, która funkcjonuje w innej Polsce, nie w tej rzeczywistej. To jest partia na emigracji, a z partią na emigracji nie ma sensu podejmować jakichś sojuszy czy w ogóle rozmawiać. A gdyby Napieralski powiedział po wyborach, że taki jest wymóg chwili, że trzeba z PiS-em, to co pan zrobi? - Proszę nie martwić się, nie powie tak. Ja uważam natomiast, że możemy być świadkami innego manewru. Mianowicie takiego zbliżenia się między PO a PiS-em w kierunku jakiejś formy PO-PiS-u. Sam pan chyba w to nie wierzy. - Wierzę w to. Jak pan popatrzy chociażby na ostatnie dwa sygnały. Mam na myśli raport pana ministra Czumy, który rozgrzeszył całkowicie IV Rzeczpospolitą... Ale już został zmieniony przez czujnych kolegów z Platformy... - Teraz drugi sygnał. Brak zgody ze strony PO na rozpoczęcie procedury postawienia Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro przed Trybunałem Stanu, czyli postawieniem IV Rzeczpospolitej przed Trybunałem Stanu. To nie są przypadki. To są sygnały w kierunku PiS-u, panowie może bez Kaczyńskiego, ale pogadajmy o wspólnej władzy po wyborach. To mówił politolog Leszek Miller. A ja chciałem pana zapytać, czy widzi Pan w SLD kadry do tego rządzenia i władzy powyborczej? - Oczywiście, że tak. I mam na myśli zarówno obecnych działaczy, ale proszę pamiętać, że wokół SLD jest sporo znakomitych ekspertów, ludzi którzy wielokrotnie mieli już okazję pokazać się z najlepszej strony. Zawsze można ich do współrządzenia poprosić. Tylko, że jak pan szedł do władzy, to ja widziałem obok pana Belkę, Hausnera, Cimoszewicza, a kto dzisiaj zostałby ministrem finansów, ministrem gospodarki czy szefem MSZ z ramienia SLD? - Proszę mi wybaczyć ale o takich rzeczach się nie mówi. Ja nawet w 2001 roku w ostatniej chwili dopiero ujawniłem nazwiska kandydatów na ministrów. Po prostu nie mówi się dlatego, żeby ludziom nie szkodzić, bo każde wymienienie nazwiska może stać się źródłem kłopotów dla tych ludzi. A to prawda, że jakiś złośliwiec, ale członek SLD na wieść, kto jest ministrem finansów powiedział do Grzegorza Napieralskiego: "Czy ciebie porąbało, Grzesiu?" - Nie wiem panie redaktorze, nie było mnie przy tym. A Milller idzie w tych wyborach po stanowisko ministra, szefa klubu, wicemarszałka? - Idę po to, że jak dostanę się do Sejmu, to chciałbym być rzecznikiem naszego regionu., Mam nadzieję, że uda się skonstruować jakąś pozytywną koalicję międzypartyjną, która by 3-4 sprawy, ważne dla Wybrzeża poprowadziła. Staram się o mandat nie po to, żeby z kimś walczyć, ale żeby walczyć o coś. Najogólniej rzecz biorąc, ponieważ jestem człowiekiem który podpisał traktat akcesyjny wprowadzający Polskę do Unii Europejskiej, to teraz chciałbym żeby Europy było więcej w Polsce, także w naszym regionie. To oznacza lepsze warunki życia, standardy takie jakie są w Unii Europejskiej, chciałbym generalnie skoncentrować się na gospodarce. Jest taki wynik SLD, który skończy przywództwo Napieralskiego? - Oczywiście, gdyby to była katastrofa, to tak by się pewnie skończyło. Co będzie katastrofą w tych wyborach? - No, jakiś kompromitujący wynik, ale ja nie sądzę, żeby to się stało, jestem pewien, że będzie zupełnie wartościowy, satysfakcjonujący wynik. Poniżej 14 procent to porażka, dużo poniżej to wielka porażka? - Dlaczego 14? A może 12, a może 15? Ważne jest, żeby maksymalizować wynik. Natomiast zgodzi się pan ze mną, że każda partia polityczna po wyborach ocenia wyniki i dokonuje określonych przesunięć - jeśli trzeba będzie. Słyszę już w SLD, że Ryszard Kalisz się szykuje do przywództwa po Napieralskim. Złe języki? - Złe języki, które chcą za wszelką cenę doprowadzić do jakichś wewnętrznych napięć. To jest najgorsze zresztą, dlatego że jeśli partia zajmuje się sobą, to nie jest nikomu potrzebna. Aleksander Kwaśniewski mówi dziś w "Fakcie": SLD ma nieczytelny przekaz, mało kobiet, niefortunny start kampanii. - Pan wybaczy, ale ja nie będę przykładał ręki do krytyki SLD, bo uważam, że to, co dziś wszyscy kandydaci muszą robić, to myśleć pozytywnie i optymistycznie, maksymalizować wynik. Ale pocieszę pana - o panu mówi ciepło, mówi, że będzie wspierał w kampanii, najwyraźniej przyjaźń została wygładzona. - Tak, umówiłem się z Kwaśniewskim, będzie tutaj 13 września i bardzo to sobie cenię. Różnie między nami było, ale okazuje się, że ta prawdziwa przyjaźń jest silniejsza niż rozmaite wichry nieprzyjaźni. Weterani lewicy znowu razem. - Prawda, jaki to ładny widok? Romantycznie się zrobiło, z wiatrem od morza w powietrzu.