- To sygnał dla tych, którzy sądzą, że SLD ma uznawać czyjąś hegemonię i dla tych, którzy dzisiaj rzeczywiście mają w Sejmie więcej posłów. Mają ich więcej w tej kadencji, ale w następnej już nie - podkreślił lider Sojuszu podczas regionalnej konwencji ugrupowania we Wrocławiu. Szef Sojuszu zapowiedział, że jego ugrupowanie będzie dążyło do zwycięstwa w kolejnych wyborach parlamentarnych lub do udziału we współtworzeniu nowego rządu. - Nie znam partii politycznej, która nie mówi, że chce rządzić lub współrządzić, bo tylko wtedy można realizować swój program. Za wcześnie jest jednak, by mówić o tym, z kim moglibyśmy stworzyć koalicję, bo nie wiadomo, jaki za cztery lata będzie werdykt wyborców - zaznaczył. Pytany przez dziennikarzy o poparcie ewentualnego wniosku PiS ws. konstruktywnego wotum nieufności dla rządu PO-PSL, Miller odpowiedział, że "jest to śmieszne". - Żeby wystąpić z takim wnioskiem, trzeba mieć przygotowaną alternatywę, trzeba mieć gotowy gabinet, kandydata na premiera, a przede wszystkim trzeba policzyć głosy. Nie odnoszę wrażenia, żeby PiS którykolwiek z tych wymogów spełniło - mówił. Wizyta Millera w stolicy Dolnego Śląska połączona była z prowadzoną przez Sojusz akcją zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum ws. reformy emerytalnej. Działacze SLD w niedzielę zbierali podpisy we Wrocławiu, a na poniedziałek zaplanowali podobne akcje w Lubinie i w Legnicy. Dotychczas SLD zebrał już ok. 300 tys. podpisów. Miller zapowiedział wcześniej, że planuje ich zebrać jeszcze 200 tys.