- Jesteśmy zdecydowani, aby te rozmowy opublikować. Prawdopodobnie na początku przyszłego tygodnia podamy do publicznej wiadomości w trakcie prezentowania naszej symulacji tego, co się działo nad Smoleńskiem Północnym 10 kwietnia - powiedział przewodniczący polskiej komisji badającej katastrofę smoleńską Jerzy Miller w "Kropce nad i" w TVN24. "Mamy możliwości" - Moskwa mówiła: "dajcie im prawo do zejścia na wysokość 100 metrów", a prawdopodobnie był to bardzo nierozsądny krok, bo powinna być twarda dyskusja: "nie wylądujecie, parametry są tak beznadziejne, że zastanawiajcie się tylko, czy Mińsk czy Witebsk" - powiedział. Jak mówił, strona polska występowała oficjalnie do MAK o udostępnienie tych rozmów, ale nie otrzymała ich. Na pytanie, skąd w takim razie je uzyskaliśmy, Miller odpowiedział: "Mamy inne możliwości pozyskania tychże rozmów i z tego skorzystaliśmy". Podkreślił jednak, że nie zostały uzyskanie w nielegalny sposób. Kontrolerzy nie pracowali sami? Przyznał też, że po stronie rosyjskiej - jak wynika z rozmów wieży kontrolnej z Moskwą - było kilka osób zaangażowanych w podejmowanie decyzji. - Rosjanie słusznie zwrócili uwagę na to, że piloci w trakcie wykonywania tej najtrudniejszej części lotu, czyli lądowania, zwłaszcza w takich warunkach, powinni być pozostawieni sobie i skupić się tylko na jednej czynności. Ale to samo dotyczy kontrolerów i gdyby tych trzech panów, którzy mieli nam pomagać, też pracowali sami, bez interwencji zewnętrznych, może by lepiej realizowali swoje funkcje - mówił szef MSWiA. Miller przypomniał, że polskie uwagi do projektu raportu MAK dotyczyły też kontrolerów. - Naszym zdaniem trzeba się zdecydować, czy to byli kontrolerzy realizujący procedury wojskowe czy cywilne. Co do wojskowych - nie wypowiadamy się, ponieważ byli to zawodowi wojskowi. Co do cywilnych - wiemy jedno: nie mieli stosownych certyfikacji. W związku z tym ja abstrahuję od rzemiosła, bo tego nie sprawdzimy, natomiast formalnie nie mieli wystarczających kwalifikacji - mówił Miller. "Błasik mógł chronić przed presją" Zdaniem szefa MSWiA rola gen. Błasika w kokpicie mogła sprowadzać się do ochrony załogi przed presją. MAK w raporcie zaprezentowanym w środę w Moskwie uznał m.in., że obecność gen. Błasika w kabinie pilotów aż do momentu zderzenia tupolewa z ziemią wywierała presję na dowódcę samolotu, kapitana Arkadiusza Protasiuka. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy podał również, że we krwi generała Błasika stwierdzono 0,6 promila alkoholu. MAK określa to jako "lekki stopień zatrucia alkoholowego". Przekazuje także, iż w nerkach generała alkoholu nie stwierdzono. Zdaniem MAK, najbardziej prawdopodobne jest to, że alkohol został spożyty w czasie lotu. W polskich uwagach do projektu raportu stwierdzono, że nie można się odnieść do informacji o obecności alkoholu we krwi gen. Błasika ze względu na "brak dokumentacji źródłowej". Zdaniem strony polskiej nie można wykluczyć, że alkohol "wykazany podczas autopsji mógł mieć pochodzenie endogenne (samodzielnie wytworzone przez organizm - red.)". Wieczorem w TVP Info Miller mówił, że taki poziom zawartości alkoholu w wielu krajach Europy pozwala prowadzić samochód. - To nie jest ten poziom, który usprawiedliwiałby chociaż hipotetyczny wpływ alkoholu na zachowanie pana generała - dodał. Raport polskiej komisji Miller powiedział też, że kierowana przez niego komisja być może jeszcze w styczniu przedstawi premierowi cząstkowy raport, a ostateczny raport najpewniej zostanie opublikowany pod koniec lutego. - Chcę zapewnić, że będzie podany do publicznej wiadomości tak jak dzisiejszy raport końcowy strony rosyjskiej - oświadczył Miller w TVP Info. Z przedstawionego dziś przez MAK raportu wynika, że żadne z wytkniętych w raporcie uchybień nie obciąża strony rosyjskiej. Wśród przyczyn katastrofy smoleńskiej wymienionych w raporcie MAK są: błędy w pilotażu, zły dobór załogi, złamanie przepisów, obecność osób postronnych w kabinie pilotów, zlekceważenie ostrzeżeń, braki w wyszkoleniu załogi, brak zgrania jej członków i złą organizację lotu. Przedstawiciele MAK podali, że bezpośrednimi przyczynami katastrofy było: nieodejście od lądowania na lotnisku w Smoleńsku mimo złych warunków, nieuwzględnienie komunikatów TAWS, presja psychiczna na załogę.