Miller pytany przez dziennikarzy w poniedziałek, co oznacza dla SLD fakt, że po odejściu Gowina większość sejmowa "wisi na włosku", odparł: "Nic". - PO plus PSL to dalej większość sejmowa, Konrad Adenauer został wybrany większością jednego głosu, a Willy Brandt uchronił się od wotum nieufności dwoma głosami - powiedział szef SLD. Jak podkreślił, "jest grupa uciekinierów z Ruchu Palikota, która chętnie poprze rząd pana premiera Tuska". - Dla nas to nic nie zmienia, nawet jeżeli PO i PSL miałyby większość jednego głosu, to jest to większość - powiedział Miller. Po odejściu Gowina klub PO liczy 203 posłów, w tym jest poseł Jacek Żalek, który został zawieszony w prawach członka klubu. Wliczając Żalka koalicja ma 232 głosy. Miller zapowiedział, że "jeżeli będą wcześniejsze wybory", to SLD "chętnie taki wniosek poprze". Do przyjęcia uchwały o samorozwiązaniu Sejmu potrzebne jest 307 głosów (2/3 składu Sejmu). - Polska polityka wypełniona jest tworami bez życia, pan Gowin bardzo szybko przekona się, jak trudno jest stworzyć nową partię, gdyby chciał to czynić, jak trudno jest w innej partii, jeśli chciałby odejść do innej - powiedział Miller. Pytany, jaką przyszłość widzi przed Gowinem, odparł: "Jeżeli chce coś znaczyć w polityce, to musiałby wstąpić w szeregi jakiegoś innego poważnego ugrupowania, jeśli chce zakładać własne ugrupowanie, to szybko przekona się, jakie to jest bezproduktywne". - Jeżeli pan Gowin nawołuje do buntu przeciwko całej klasie politycznej, to jest to przejaw frustracji i infantylizmu. Jeżeli pan Gowin mówi, że mnie, pana Kaczyńskiego i pana Tuska łączy tylko jedno, że podwyższamy podatki - nigdy nie podwyższałem podatków, przeciwnie, zawsze je obniżałem - przekonywał szef SLD. Poseł Jarosław Gowin w poniedziałek poinformował, że odchodzi z PO z powodu polityki rządu m.in. ws. OFE oraz podatków. - Doszedłem do granicy, za którą lojalność wobec partii stoi w konflikcie z lojalnością wobec Polaków - powiedział.