- Chodzi o to, by mieszkańcy mieli poczucie, że warto się ubezpieczyć, bo nie tylko płaci się składkę, ale w razie potrzeby bardzo szybko dostaje się pomoc finansową - mówił Miller. Jak zaznaczył, rząd może jedynie apelować do ubezpieczycieli, bo są to firmy komercyjne. - Jedni się zachowują lepiej, a inni gorzej, co prawdopodobnie przełoży się na liczbę ubezpieczonych w danej firmie ubezpieczeniowej - powiedział Miller. Opieszałość firm ubezpieczeniowych sygnalizowali premierowi Donaldowi Tuskowi m.in. mieszkańcy Lanckorony podczas piątkowej wizyty szefa rządu w tej gminie. Pytany o wypłatę zapomóg w wysokości 6 tys. zł Miller mówił, że nie ma żadnego przepisu, który sztywno określa, kto ma dostać jaką kwotę. - Od tego jest służba pomocy społecznej, obecna w każdej gminie, aby rozmawiając z poszkodowanym, widząc szkody na miejscu, sama oceniła i porównując swoich mieszkańców, jednemu przyznała kwotę wyższą, a drugiemu niższą - mówił. - Z radością widzę, że tych, którzy chcą wykorzystać sytuację i trochę zawyżyć swoje szkody w tym roku jest znacznie mniej niż chociażby w zeszłym roku - podkreślił minister.