Komentując w Jedynce wczorajsze spotkanie u prezydenta, poświęcone polityce prorodzinnej, przewodniczący SLD przypomniał, że w latach 1946-89 przybyło w Polsce 14 milionów ludzi. Dla wszystkich trzeba było zbudować żłobki, przedszkola, mieszkania i fabryki. Zdaniem Millera, w prezydenckich propozycjach zabrakło konkretnych rozwiązań, szczególnie dotyczących dostępu do żłobków i przedszkoli oraz dojazdu do nich. Przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej dodał, że dobrym rozwiązaniem jest wydłużenie urlopów rodzicielskich. Najważniejszy jest jednak powrót na ścieżkę szybkiego wzrostu gospodarczego. Zdaniem Millera, obecny wzrost na poziomie 0,4 procent doprowadzi do kolejnych zwolnień. Lider SLD przypomniał, że gdy jego partia współrządziła, Polska była na ścieżce wzrostu. Propozycje działań w celu uzdrowienia gospodarki ma przedstawić były minister finansów, Grzegorz Kołodko, na czerwcowym Kongresie Lewicy. Leszek Miller przyznał, że byłoby dobrze, gdyby Polak został przewodniczącym Komisji Europejskiej. Wątpi jednak, aby tak się stało. Szefem Komisji zostanie bowiem prawdopodobnie przedstawiciel jednego z państw strefy euro, co wyklucza wymienianą wśród polityków kandydaturę Donalda Tuska. Miller powiedział, że SLD poprze kandydaturę niemieckiego socjaldemokraty Martina Schulza, który jest obecnie przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Przywódca SLD dodał, że Schulz lepiej sobie radzi, niż poprzedni przewodniczący Parlamentu, Jerzy Buzek. Dodał jednak, że to, kto zostanie szefem Komisji Europejskiej, zależy od wyniku przyszłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Przywódca SLD podkreślił, że w walce z kryzysem solidaryzuje się z filozofią prezydenta Francji Francois Hollande'a. Chodzi o to, aby nie skupiać się na oszczędnościach, ale podjąć politykę pobudzania wzrostu gospodarczego. Przed tym samym dylematem stoimy w Polsce. Przywódca SLD powiedział, że wszyscy byli prezydenci zostali zaproszeni na Kongres Lewicy w połowie czerwca. Nie wiadomo, czy wszyscy przybędą, choć dotąd nikt nie odmówił.