Szef MSWiA, który stoi na czele Komisji Badania Wypadków Lotnictwa Państwowego i kieruje międzyresortowym zespołem koordynującym wyjaśnianie katastrofy, przedstawił informację sejmowej komisji obrony. Jeszcze dziś Miller udał się na robocze spotkanie do Moskwy. Opóźnienia nie wynikają z wyrachowania Minister, pytany m.in. o współpracę ze stroną rosyjską, przyznał, że chciałby, by pewne dokumenty otrzymywać szybciej. Dodał, że "naturalną rzeczą jest nasze oczekiwanie jak najszybszego wyjaśnienia wszystkich okoliczności", na przeszkodzie stoją jednak przeszkody natury proceduralnej, a opóźnienia nie wynikają z wyrachowania. Przyznał, że komisja, którą kieruje, z niecierpliwością czeka na niektóre dokumenty "potrzebne do posunięcia niektórych spraw do przodu". Zarazem Miller zwrócił uwagę, że procedury rosyjskie "są inne niż nasze i różne organy państwa rosyjskiego uczestniczą w tym postępowaniu; dokumenty przechodzą przez różne ręce, to wszystko trwa". - W ani jednym przypadku nie dostałem odpowiedzi na piśmie, że jakiegoś dokumentu strona polska nie dostanie - podkreślił. Zaznaczył, że choć Międzynarodowy Komitet Lotniczy (MAK) Federacji Rosyjskiej nie jest formalnie partnerem polskiej komisji, to jednak i tu ma miejsce współpraca. - Jesteśmy w bieżącym kontakcie, z obu stron jest chęć rozmowy, jak usprawnić przepływ informacji - zapewnił. Dodał, że gdyby sytuacja tego wymagała, strona polska może wystąpić o interwencję do Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Przeszkodą konieczność odtajniania dokumentów - Nie szukamy pretekstu, żeby nie współpracować, nie ukrywam, że korespondujemy ze sobą. Siedząc właśnie tutaj u państwa, dostałem SMS, że pani Anodina przesłała mi kolejną przesyłkę. Pracujemy nie tylko w ramach formalnych obowiązków, ale również w ramach roboczych kontaktów, które są potrzebne do możliwie harmonijnej współpracy - powiedział. Zwrócił uwagę, że w przekazywaniu dokumentów "istotną przeszkodą jest wojskowy charakter lotniska, na którym doszło do katastrofy". - Polska jest członkiem NATO, Rosja nie, konieczne jest zdejmowanie klauzul tajności z niektórych dokumentów - powiedział Miller, zaznaczając, że także w Polsce odtajnianie takich dokumentów "wcale nie przebiega w tempie błyskawicznym". Pytany o wrak samolotu Miller przypomniał, że pozostaje on własnością 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego i "nie ma cienia wątpliwości, że wrak jest polską własnością". Zwrócił uwagę, że wrak jest także jednym z dowodów w śledztwie prowadzonym w Rosji, które "może się skończyć skierowaniem sprawy do sądu" i dlatego wrak musi tam na razie pozostać. Poinformował, że szczątki zostały przykryte, by nie uległy uszkodzeniu, gdyby konieczne było badanie jeszcze jakichś elementów. Żaden wątek nie został na tyle zamknięty - Gdy pierwszy raz spotkałem z komisją, powiedziałem, że nie możemy liczyć na szybkie ujawnienie; po upływie tygodni jesteśmy świadomi, że wątków, które trzeba przebadać, jest bardzo wiele - przypomniał Miller. Dodał, że komisja bada ogromną ilość dokumentów - dotyczących np. stanu technicznego samolotu od przejęcia go przez wojsko w 1990 roku. - Komisja wystąpiła do wszystkich instytucji, które miały prawo uczestniczyć w przygotowaniu i realizacji tego lotu. Niektóre przysłały stosy dokumentów źródłowych. To wielowątkowa, dogłębna analiza, która wymaga czasu - mówił. Wyraził jednak przekonanie, że do końca roku uda się przygotować zarówno polski, jak i rosyjski końcowy raport w sprawie przyczyn katastrofy. Dodał, że nie wyklucza "głębokiej dyskusji, raportu końcowego z zastrzeżeniem, że naruszono by prywatność bez pożytku dla ujawnienia prawdy". - Komisja działa według dobrych praktyk międzynarodowych, nasza praca będzie poddana dyskusji w wymiarze międzynarodowym, nasz raport musi spełniać międzynarodowe standardy - powiedział. Dodał, że być może wcześniej zostaną opublikowane raporty cząstkowe, jednak dotychczas - zaznaczył - "żaden wątek nie został na tyle zamknięty, abyśmy pokusili się o wydanie raportu cząstkowego". Zastrzegł, że komisja kieruje się zasadą, "by nie popełnić błędu opublikowania czegoś, co trzeba będzie weryfikować, gdy okaże się, że następne dokumenty zmieniają punkt widzenia". Zaznaczył, że międzynarodowe przepisy zobowiązują do publikacji raportu cząstkowego, gdyby zawierał on wskazówki ważne do uniknięcia kolejnej katastrofy. Szef MSWiA wyraził zadowolenie, że żaden z członków podlegającej mu komisji nie wypowiada się o ustaleniach, choć - zaznaczył - "komisja nie jest odseparowana od tego, co się dzieje poza komisją" i zna pojawiające się publikacje. - Proszę członków komisji o zachowanie w tajemnicy naszych ustaleń. Jeżeli w mediach pojawia się jakaś absurdalna teza, aż się prosi, by zabrać głos, ale to byłoby wciągnięciem w dyskusję - powiedział minister.