"Po to robimy spotkanie, by się zastanowić. Do niczego nam się nie spieszy. Żadne wybory nam nie grożą - samorządowe, ale to też nie tak od razu. Sytuacja wymaga spokojnego namysłu" - powiedział Miller. Pytany, czy nie obawia się wniosku o odwołanie go z funkcji szefa partii, Miller stwierdził, że taki wniosek nie pojawi się. "Nie mam zamiaru ubiegać się o dalsze przywództwo w SLD. Powiedziałem to już w czerwcu" - podkreślił lider Sojuszu. Jak zapowiedział, podczas środowego spotkania SLD ma ustalić, kiedy odbędzie się posiedzenie zarządu partii, kiedy posiedzenie rady krajowej, a kiedy ewentualna konwencja. Według wyników niedzielnych wyborów parlamentarnych podanych przez Państwową Komisję Wyborczą, koalicja Zjednoczonej Lewicy, którą współtworzył SLD, otrzymała 1 mln 147 tys. 102 głosy (7,55 proc.) i nie wejdzie do Sejmu. Dla koalicji próg wyborczy wynosi bowiem 8 proc. Jak przyznawali tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów politycy lewicy, są one gorsze, niż się spodziewali. Przekonywali jednak, że wspólny projekt miał i ma sens. Liderka ZL Barbara Nowacka mówiła wówczas: "Nie oszukujmy się, liczyliśmy na więcej, i to było w zasięgu naszych możliwości". Oceniła jednak, że wspólny projekt na lewicy miał głęboki sens.