Przypomniał, że dwa nadchodzące lata to wielki maraton wyborczy. Start do niego SLD zaplanowało na 14 grudnia w Sosnowcu, kiedy to odbędzie się krajowa konwencja Sojuszu. Najpierw w maju 2014 roku odbędą się wybory do europarlamentu, a w kilka miesięcy później wybory samorządowe.Według Millera majowe wybory odpowiedzą na pytanie, jaką siłą jest europejska lewica? - Czy jest w stanie zająć należne jej miejsce w Europie? - dodał. Zaznaczył jednak, że dla Sojuszu ważniejsze będą wybory samorządowe, bo "każda radna, każdy radny, wójt, burmistrz czy prezydent" - to "polityczna biżuteria SLD", która nie ma ceny. Dlatego w ciągu kolejnych miesięcy zadaniem lokalnych polityków Sojuszu będzie trafienie z programem i propozycjami partii do ludzi. Mówiąc o ewentualnych przyszłych lokalnych koalicjach podkreślił, że "góra" nikomu nic nie będzie narzucać. Jego zdaniem możliwe więc są koalicje SLD np. z PO czy PiS, bo jak podkreślił PiS to nie jest partia, która składa się tylko z wampirów zlatujących się na głos Antoniego Macierewicza. Ważne, aby te koalicje służyły lokalnej społeczności. Lider SLD chciałby jednak, aby po wyborach zarówno tych w 2014 roku jak i parlamentarnych w 2015 to SLD zapraszało do koalicji, a nie było do niej zapraszane. Zdaniem Millera, aby tak się stało wszyscy muszą się wspierać i trzymać razem. - Dla braku lojalności, życzliwości i współpracy w SLD nie będzie miejsca - mówił. Przypomniał, że w ostatnim czasie w partii "wybuchało wiele pożarów, które trzeba było gasić", najpierw SLD opuścił Marek Siwiec, później Ryszard Kalisz, później powstała Europa Plus. Jak podkreślił, dla wielu osób, te zdarzenia miały rozbić i osłabić Sojusz. "Niebo nad Polską musi być błękitne" Szef SLD zwrócił również uwagę, że ważnym sprawdzianem dla partii było referendum w Warszawie, gdzie doszło do - jego zdaniem - dziwnych koalicji politycznych z Palikotem, Kaczyńskim, Guziałem i Kaliszem w rolach głównych. Jak mówił były to koalicje "celebrytów spoconych w biegu po władzę". Cieszy się, że Sojusz w biegu nie brał udziału. Zapewniał lokalnych polityków SLD, że w tej kadencji Sejmu nie będzie żadnego porozumienia z Platformą Obywatelską, bo stanowi ona konkurencję polityczną. Natomiast nie wie jeszcze co będzie za dwa lata po wyborach parlamentarnych, jakie powstaną koalicje. Wie tylko, że "niebo nad Polską nie może być czarne lub brunatne. Musi być błękitne z czerwienią wschodzącego słońca". Mówiąc o krajowej konwencji SLD, która odbędzie się 14 grudnia, podkreślił, że jej gościem specjalnym będzie szef PE Martin Schultz. Miller zapowiedział, że podczas konwencji SLD udzieli Schultzowi poparcia, jako kandydatowi europejskiej socjaldemokracji na stanowiska przewodniczącego Komisji Europejskiej. Pytany przez dziennikarzy o wybory przewodniczącego PO na Dolnym Śląsku (wybory wygrał Jacek Protasiewicz, który pokonał Grzegorza Schetynę) szef Sojuszu przyznał, iż jest zdumiony, że tak lokalne wydarzenie wzbudziło tak duże zainteresowanie zarówno dziennikarzy jak i polityków. Tymczasem według niego jeden działacz Platformy zastąpił drugiego działacza. Zapewnił też, że nie ma między nim a premierem Donaldem Tuskiem "żadnej gorącej linii, ani żadnego łącza sztywnego, ani żadnego łącza elastycznego", jak podawały niektóre media. Miller przyjechał do Łodzi, aby wziąć udział w Konwencji Wojewódzkiej SLD. W trakcie jej trwania lokalni działacze chcą podjąć uchwałę m.in. w sprawie zagrożonych inwestycji infrastrukturalnych w Łódzkiem. Ich zdaniem chodzi tu m.in. o Kolej Dużych Prędkości czy budowę obwodnic wokół Łodzi czy Radomska.