"W sprawie zadośćuczynienia od Towarzystwa Chrystusowego i Domu Zakonnego Towarzystwa Chrystusowego dla ofiary księdza pedofila Sąd Najwyższy postanowił przyjąć skargę kasacyjną pozwanych do rozpoznania na rozprawie. Skargę kasacyjną wniesiono od prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 2 października 2018 r." - powiedział Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN. Jak dodał "termin rozprawy nie jest jeszcze znany, ale biorąc pod uwagę liczbę spraw w wydziale czekających na rozpoznanie, plan sesji na najbliższe miesiące oraz to, że sąd rozpoznaje sprawy według kolejności wpływu, należy się spodziewać, że skarga trafi na rozprawę raczej w przyszłym roku". Przekazał, że decyzję o skierowaniu skargi kasacyjnej do rozpoznania na rozprawę podjęto w ramach jej wstępnej kontroli, tzw. przedsądu, na posiedzeniu SN w środę. W październiku zeszłego roku Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał w mocy orzeczenie sądu I instancji, w odniesieniu do renty i kwoty zadośćuczynienia na rzecz kobiety gwałconej w dzieciństwie przez księdza Romana B. Sąd pierwszej instancji zasądził na rzecz kobiety milion złotych odszkodowania i dożywotnią rentę. Sprawa duchownego wyszła na jaw w 2017 r. Ks. Roman B. w trakcie posługi w jednej z miejscowości w woj. zachodniopomorskim molestował seksualnie 13-letnią dziewczynkę. Według mediów miał ją podstępnie wywieźć od rodziców, przez kilkanaście miesięcy więzić i gwałcić. W jego komputerze śledczy mieli znaleźć także treści pedofilskie i korespondencję z innymi dziećmi. Mężczyznę aresztowano w 2008 r. Poza sprawą karną poszkodowana kobieta wytoczyła proces także Towarzystwu Chrystusowemu dla Polonii Zagranicznej, do którego należał ksiądz Roman B. Sąd Okręgowy w Poznaniu, w styczniu 2018 r., zasądził na rzecz kobiety 1 milion złotych zadośćuczynienia i 800 zł miesięcznie dożywotniej renty od zgromadzenia. W uzasadnieniu wyroku, do którego dotarła wówczas "Gazeta Wyborcza", sąd stwierdził m.in., że Roman B. "wykorzystał swoją pozycję zawodową jako ksiądz" - poznał dziewczynkę na lekcji religii, zapraszał na plebanię, czyli do "miejsca służbowego". "Gdyby nie uczył religii, gdyby nie był księdzem, to do jego spotkania z pokrzywdzoną w ogóle by nie doszło. Gdyby nie wykorzystał swojej funkcji księdza do zdobycia zaufania pokrzywdzonej, szkoda nie zostałaby wyrządzona" - podkreślał sąd. Pełnomocnik Towarzystwa Chrystusowego mec. Krzysztof Wyrwa mówił mediom po ogłoszeniu orzeczenia II instancji, że "ofiary mają słuszne prawo, żeby dochodzić swoich roszczeń, a sądy są od tego, żeby te procesy rozstrzygać". "Wydaje mi się, że ten wyrok, tak jak każdy wyrok, który jest w jakiejś formie pierwszym, czy precedensowym, może stanowić dla innych wskazówkę. Ale tłumaczę po raz kolejny: nie jest to rozstrzygnięcie. Myślę, że to rozstrzygnięcie końcowe nastąpi na skutek wniesienia skarg kasacyjnych przez strony do Sądu Najwyższego i to Sąd Najwyższy rozwieje wątpliwości w tym zakresie" - dodawał Wyrwa. Pełnomocnik poszkodowanej kobiety adw. Jarosław Głuchowski mówił wtedy dziennikarzom, że "mamy tu do czynienia ze skrzywdzonym, kilkunastoletnim dzieckiem, które dziś ma raptem dwadzieścia kilka lat". Adwokat wskazywał, że stan pokrzywdzonej kobiety nadal jest zły; wymaga ona stałej opieki, także wsparcia psychologa - zapewne do końca życia. Strona powodowa nie złożyła kasacji. W zeszłym roku informowano, że Towarzystwo Chrystusowe wykonało prawomocny wyrok poznańskiego sądu i wypłaciło ofierze księdza 1 mln zł zadośćuczynienia. "Sąd wydał prawomocny wyrok i trzeba się do niego stosować. Zarówno odszkodowanie, jak i zaległa renta z odsetkami zostały już przelane" - mówił wtedy mec. Wyrwa. W 2009 roku ksiądz Roman B. został skazany w procesie karnym na osiem lat więzienia. Obrońcy odwołali się od decyzji sądu i sprawa trafiła do ponownego rozpatrzenia. W sądzie Roman B. miał przyznać się do kilkudziesięciu przestępstw seksualnych, ale zaprzeczał biciu ofiary i planowaniu działań z góry. Sąd podjął wówczas decyzję o zmniejszeniu kary do 4,5 roku leczenia psychiatrycznego na oddziale szpitalnym w zakładzie karnym. W 2010 r. wyrok został złagodzony o pół roku. Ksiądz wyszedł na wolność dwa lata później. Administracyjny proces karny ks. Romana B. zakończył się jego wydaleniem ze stanu duchownego. Roman B. nie jest już także członkiem zgromadzenia Towarzystwa Chrystusowego.