- Święta spędzamy w Karpaczu, to szansa dla mnie, żeby spotkać się z dziećmi, które tu studiują. Jest też ze mną córka z wnuczką. Synowie nie mogą przyjechać na Białoruś, dlatego cieszę się, że mogę być tutaj - powiedział Milinkiewicz. Lider białoruskiej opozycji obchodzi Boże Narodzenie dwa razy. - Ja jestem prawosławny, ale żona jest katoliczką, dlatego święta mamy dwa razy. Dziś idziemy na mszę do kościoła w Karpaczu - zaznaczył. Aleksander Milinkiewicz życzy swoim rodakom, aby na Białorusi było więcej wiary w zwycięstwo. - Życzę Białorusinom, żeby było mniej strachu. Żeby ludzie, spotykając się w ten świąteczny dzień ze swoimi rodzinami, myśleli o wielkiej rodzinie białoruskiej - stwierdził polityk. Milinkiewicz wielokrotnie przebywał we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku. W sierpniu właśnie w tym regionie Polski spędzał z całą rodziną wakacje. Lider białoruskiej opozycji podkreśla, że na Dolnym Śląsku żyje wielu ludzi, którzy na Wschodzie zostawili swoje domy, mają tam groby bliskich, dlatego - jego zdaniem - silniej się solidaryzują z Białorusią. Zobacz nasz świąteczny raport: "Hej kolęda, kolęda..."