Była to jedna z największych w ostatnich latach tragedii w polskim górnictwie. Górników zabiły płomienie, sięgająca tysiąca stopni Celsjusza temperatura, podmuch i przemieszczająca się fala ciśnienia oraz nienadająca się do oddychania atmosfera. Okoliczności katastrofy wyjaśniają w oddzielnych postępowaniach prokuratura i nadzór górniczy. Choć według dotychczasowych ustaleń za tragedię odpowiadają ludzie, a nie natura, jak dotąd nikomu nie przedstawiono zarzutów karnych. Obchody rocznicy katastrofy będą skromne. Rodziny zmarłych oraz górnicy wezmą udział we mszy w intencji ofiar tragedii. W kościele Trójcy Przenajświętszej w Rudzie Śląskiej-Kochłowicach ma odprawić ją teolog i socjolog, ks. Arkadiusz Wuwer - bliski współpracownik metropolity katowickiego, abpa Damiana Zimonia. Potem pod krzyżem przed kopalnią złożone zostaną kwiaty i zapalone znicze. Komisja Wyższego Urzędu Górniczego uznała, że do tragedii w rudzkiej kopalni przyczyniły się ludzkie zaniedbania. Najistotniejsze to dopuszczenie do nagromadzenia się wybuchowej ilości metanu. Było to spowodowane niedotrzymaniem warunków przewietrzania ściany wydobywczej. Chodniki przyścianowe, które powinny być na bieżąco likwidowane, były zbyt długie. W zagrożonych strefach przebywało zbyt wielu górników, a urządzenia i przewody elektryczne były w fatalnym stanie. Decyzją nadzoru górniczego 10 pracowników kopalni zostało odsuniętych od pełnionych funkcji. Wszyscy nadal pracują w kopalni, ale na innych stanowiskach. Postępowanie wobec innych 21 osób zakończyło się już wysłaniem wniosków do Sądu Rejonowego w Rudzie Śląskiej, gdzie pracownicy odpowiedzą za wykroczenia w dziedzinie bhp. Sprawy trzech kolejnych osób są w toku.