"Ma to być obraz malowany bez żółci, ale i bez czerwieni, bez nienawiści, ale i bez lęku, z oddalenia, ale i z pewnej bliskości. Przede wszystkim ma to być obraz prawdziwy. Ma być jak lustro obnoszone po gościńcach" - napisał autor w słowie wstępnym do, wydanej przed świętami, broszury zatytułowanej "Jarosław Kaczyński - portret impresyjny". Migalski - jak podkreśla - chce podzielić się z czytelnikami osobistą refleksją kogoś, kto, jako politolog, był zarówno widzem i komentatorem polskiej polityki, jak i jej uczestnikiem - jako europoseł wybrany z listy PiS i członek sztabu wyborczego tej partii oraz wiceprezes PJN. Według niego, książka ma być próbą ukazania Kaczyńskiego, "takim, jakim jest on naprawdę - ani jako zbawcę ojczyzny, ani jako największe dla niej zagrożenie; ani jako mesjasza, ani jako szatana". Migalski rozesłał wydaną w 300 egzemplarzach broszurę do - jak to ujął - liderów opinii w Polsce, aby "była pomocna w trafnym postrzeganiu tej, jednej z najbardziej fascynujących, postaci polskiej polityki". Kaczyńskiemu wysłał egzemplarz z numerem dwa; sobie zostawił pierwszy. W blisko 50 krótkich rozdziałach europoseł zawarł swoje refleksje na temat prezesa PiS. Wspomina czas, kiedy Kaczyński umożliwił mu start w wyborach do europarlamentu, ale też przytacza moment, kiedy prezes miał "skreślić go na zawsze" - nastąpiło to podobno, gdy zobaczył zdjęcia Migalskiego kupującego bieliznę dla swojej dziewczyny. "Coś takiego mogło mu się kojarzyć tylko z pójściem do burdelu. No bo jak można dotknąć damskiej bielizny? Stryjek Jarek nie jest w stanie tego zrozumieć i osoba odwiedzająca sklep z bielizną musi zostać skazana na wygnanie z dobrego domu" - napisał europoseł. Migalski nie odmawia prezesowi PiS charyzmy, zaliczając go do najwybitniejszych postaci ostatniego 20-lecia oraz elitarnej grupy polskich polityków, którzy charyzmę mają. Podkreśla przy tym, że charyzma Kaczyńskiego wcale nie znika; gdy ma się okazję do bliższego obcowania z nim "pozostaje postacią niezwykle ciekawą i intrygującą" - pisze europoseł, zestawiając prezesa z postacią Zbigniewa Ziobry, który - jego zdaniem - "przy bliższym kontakcie okazuje się zwyczajnym 40-latkiem i czar raczej się nie utrzymuje". Jednak ten charyzmatyczny polityk - jak wynika z kolejnego rozdziału, pod tytułem "Domator" - jest jednocześnie postacią "nieco groteskową i jakoś nieporadną", a także anachroniczną. "Gdyby był wykładowcą akademickim, byłoby to nawet urokliwe; chodziłby w niemodnym surducie, popalał fajkę i snuł nieśpiesznie inspirujące wykłady; ale on jest liderem największej partii opozycyjnej i kandydatem na premiera" - wskazuje Migalski. Zauważa przy tym, że może i Kaczyński jest anachroniczny i nie bardzo rozumie zmieniający się szybko świat, ale na pewno rozumie i czuje własną partię, która jest całym jego życiem. W rozdziale "Samiec alfa" wiceprezes PJN opisuje Kaczyńskiego jako "przywódcę, który zagryzł już co odważniejsze i silniejsze samce w swoim stadzie i przez to jest ono przeganiane przez inne watahy". Według Migalskiego, lider PiS czuje się bezpiecznie w otoczeniu kobiet. "One mają w PiS łatwiej niż mężczyźni - ich prezes nie podejrzewa o knucie, spiski, nadambicje (...). Kaczyński hołubi kobiety i niszczy mężczyzn w swoim otoczeniu" - pisze polityk. Jego zdaniem, Kaczyński lubi używać moralności do pognębienia przeciwnika - "wtedy właśnie argumentację polityczną zastępuje moralizatorstwem". Katolicyzm lidera opozycji Migalski uznał za "funkcjonalny". "Nie zawaha się przed użyciem religii do wzmacniania swojej polityki, ale jeśliby stawała ona na przeszkodzie osiągania przez niego swoich celów stricte politycznych, nie namyślałby się ani chwili i wybrałby czystą politykę" - ocenia Migalski. Autor uważa, że w zachowaniu i polityce Kaczyńskiego "coraz bardziej widać to, że staje się osobą coraz starszą. "Jest taki, jaki był, tylko jeszcze bardziej. I jeśli chcemy sobie uzmysłowić, jaki będzie za lat 10, to właśnie to jest odpowiedź - będzie taki, jak teraz, tylko że bardziej. Bardziej podejrzliwy, bardziej zrzędliwy, bardziej osamotniony, bardziej ksobny" - przypuszcza Migalski.