- Było to bardzo dziwne uczucie. Mieszkam w czteropiętrowym bloku i w momencie pierwszego trzęsienia czułam się tak, jak idąc po korytarzu w pociągu, wszystko się ruszało. Z mebli pospadały obrazki, w tym mojego wnuczka. Widziałam jak ruszały się meble oraz słychać było jak naczynia w szafkach stukały o siebie - dodała mieszkanka Gołdapi. - W samym mieście nie widać objawów paniki. Podczas pierwszego trzęsienia kilka osób wybiegło na ulicę osiedla, ale nie można mówić o jakieś zbiorowej panice. Pani Czesława potwierdziła również, że w mieście nie działają telefony komórkowe.