Miedwiediew przekazał to polecenie ministrowi spraw zagranicznych Siergiejowi Ławrowowi, który poinformował go o istnieniu takiego nieuzgodnionego ze stroną rosyjską załącznika do protokołu wynegocjowanego w sobotę przez premiera Rosji Władimira Putina i szefa rządu Czech Mirka Topolanka. - Inaczej, niż szydzeniem ze zdrowego rozsądku i złamaniem poczynionych wcześniej uzgodnień, nie mogę nazwać tego rodzaju zastrzeżeń i załączników. Działania te, w istocie rzeczy, zmierzają do zerwania porozumień o kontroli nad tranzytem gazu; mają jawnie prowokacyjny i destrukcyjny charakter - oświadczył rosyjski prezydent. Protokół w wersji podpisanej przez stronę ukraińską Miedwiediew określił mianem "nędznego dokumentu". Ławrow powiadomił prezydenta, że stałemu przedstawicielowi Rosji przy Unii Europejskiej Władimirowi Czyżowowi wręczono protokół z ukraińskim podpisem. "Przy podpisie było zastrzeżenie, że do dokumentu tego powinna być dołączona jakaś deklaracja" - powiedział szef rosyjskiej dyplomacji, dodając, że samej deklaracji ambasadorowi nie przekazano. Ławrow poinformował, że stronie rosyjskiej udało się jednak poznać treść tego dokumentu. - Tekst wywołuje poważne zdumienie, gdyż składa się w części z kłamliwych stwierdzeń. Na przykład - że Ukraina nie podbierała gazu, że całość paliwa przesyłanego z Rosji dotarła do Europy - relacjonował minister. Ławrow ocenił, że połowa deklaracji to sformułowania sprzeczne z sensem dokumentu podpisanego w sobotę przez Rosję i Unię Europejską. - Dlatego nakazuję rządowi, by nie wykonywał podpisanego wczoraj protokołu - oznajmił Miedwiediew po wysłuchaniu relacji szefa rosyjskiej dyplomacji. Wcześniej prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew ogłosił nowe warunki wznowienia dostaw rosyjskiego gazu ziemnego do Unii Europejskiej przez terytorium Ukrainy. Jako pierwszy warunek Miedwiediew wymienił "istnienie podpisanego przez wszystkie strony dokumentu, którego tekst będzie zbieżny z dokumentem przygotowanym, uzgodnionym i sygnowanym przez stronę rosyjską". Drugim warunkiem - jak podkreślił - jest "realna obecność obserwatorów w miejscach, w których prowadzona będzie kontrola - na ukraińskich granicach i w podziemnych magazynach gazu". Rosyjski prezydent mówił o tym wieczorem, przyjmując w swojej rezydencji w Gorkach koło Moskwy wicepremiera Igora Sieczina, który w rządzie Władimira Putina nadzoruję sferę energetyczną. Sieczin uczestniczył w sobotę w rozmowach Putina z premierem Czech Mirkiem Topolankiem, który przyleciał do Moskwy, aby odblokować tranzyt paliwa z Rosji do UE przez Ukrainę. Czechy w tym półroczu przewodniczą Unii Europejskiej. To również Sieczin w imieniu Rosji podpisał protokół, który ma regulować przesył rosyjskiego gazu przez ukraińskie terytorium, a który został uzgodniony przez Putina i Topolanka. - Po spełnieniu tych dwóch warunków nastąpi wznowienie tranzytu - oświadczył Miedwiediew i poprosił wicepremiera, aby ten odtąd kierował się "właśnie tym i regularnie zdawał relację o sytuacji". Sieczin wcześniej poinformował prezydenta, że do godz. 16.00 czasu moskiewskiego (14.00 czasu polskiego) rząd Rosji nie otrzymał dostarczonego w nocy z soboty na niedzielę do Kijowa przez Topolanka, a następnie podpisanego przez ukraińskiego wicepremiera Hryhorija Nemyrię protokołu o utworzeniu komisji, która ma monitorować tranzyt rosyjskiego gazu do UE przez Ukrainę. Według rosyjskich mediów, do protokołu wynegocjowanego przez Putina i Topolanka w Kijowie wniesiono nieuzgodnione z Moskwą zmiany. Przewidują one m.in., że dokument będzie obowiązywać tylko przez miesiąc. Gazprom zapowiadał dotychczas, że wznowi dostawy gazu do UE przez Ukrainę, gdy tylko zaczną funkcjonować mechanizmy kontrolne określone w protokole.