- Ani Rosja, ani odbiorcy (rosyjskiego) gazu w Europie nie mogą zależeć od sytuacji politycznej na Ukrainie, od tego, jak dzielony jest tam gaz i kto jaki stołek zajmuje - podkreślił Miedwiediew podczas spotkania z wicepremierem Igorem Sieczynem, odpowiedzialnym za organizację moskiewskiego forum. Z inicjatywą szczytu Miedwiediew wystąpił w środę, podejmując premierów Mołdawii, Słowacji i Bułgarii: Zinaidę Grecianii, Roberta Fico i Sergeja Staniszewa, którzy przyjechali w tym dniu do Moskwy, aby podjąć próbę przywrócenia dostaw rosyjskiego gazu do swoich krajów. Początkowo Kreml nazywał zaproponowane forum spotkaniem szefów państw i rządów krajów-odbiorców rosyjskiego gazu i krajów tranzytowych. Od piątku określa szczyt jako międzynarodową konferencję w sprawie zapewnienia dostaw gazu odbiorcom europejskim. Na kilkanaście godzin przed planowanym rozpoczęciem forum wciąż nie było jasne, kto weźmie w nim udział. Wiadomo było tylko, że konferencję poprzedzą dwustronne rozmowy premierów Rosji i Ukrainy: Władimira Putina i Julii Tymoszenko. Jedynymi zagranicznymi liderami, którzy oficjalnie potwierdzili przyjazd do Moskwy, byli szefowie rządów Mołdawii i Białorusi: Zinaida Grecianii i Siarhiej Sidorski. Unia Europejska, która w wyniku sporu między Rosją i Ukrainą od 10 dni nie otrzymuje rosyjskiego gazu przez ukraińskie terytorium, wydelegowała swojego komisarza ds. energii Andrisa Piebalgsa oraz czeskiego ministra przemysłu i handlu Martina Rzimana. Rosyjski minister spaw zagranicznych Siergiej Ławrow oznajmił w piątek, że na szczyt w Moskwie przyjadą ci, którym zależy na rozwiązaniu problemu zagwarantowania tranzytu rosyjskiego gazu do Europy. Ławrow podkreślił, że zaproszenia skierowano do wszystkich, którzy mają taki czy inny związek z tą sytuacją. - Jeśli komuś nie zależy (na przywróceniu tranzytu gazu), nie możemy go zmusić do uczestnictwa - dodał.